– Nie rozumiem...

podprokurator. Tak czy inaczej, nie pamiętał dokładnie formuły ze średniowiecznego traktatu. Ale nic to, jakoś obejdziemy się bez formuły. Wystarczy dotknąć wydrapanego na szybie krzyża i coś tam powiedzieć o układzie archanioła Gabriela ze Złym. Przyjdź tu, duchu święty – zdaje się, że tak. A jeśli zaczną się kłopoty, trzeba szybko krzyknąć po łacinie: „Wierzę w Boga!”, i wszystko doskonale się ułoży. Te beztroskie rozmyślania dodały śledczemu odwagi. Chwycił za skraj drzwi, sprężył się ile sił i pociągnął do siebie. Okazało się, że nie było po co się wytężać, drzwi ustąpiły lekko. Stąpając po skrzypiącej podłodze, Matwiej Bencjonowicz spróbował zorientować się, gdzie jest okno. Zastygł niezdecydowany, ale w tej właśnie chwili księżyc, który na pewien czas schował się za chmurkę, znów oświetlił sklepienie niebieskie i po lewej stronie zajaśniał srebrzysty kwadrat. Śledczy zwrócił tam głowę i zadławił się panicznym okrzykiem. Tam ktoś stał! Nieruchomy, czarny, w spiczastym kapturze! Nie, nie, nie! – Berdyczowski potrząsnął głową, żeby odegnać przywidzenie. Głowa, jakby nie wytrzymując wstrząsów, wybuchła nagle nieznośnym bólem, przenikającym czaszkę i mózg. Wstrząśnięta świadomość opuściła podprokuratora i już więcej niczego nie widział ani nie słyszał. http://www.osk-ekspress.pl/media/ wręcz przed epidemią syfilisu, co jednak wydaje się mocno przesadzone. Niemniej re- 46/86 alizacja planu wysłania Polaków do Algierii i wcielenia do Legii Cudzoziemskiej wydaje się pilną potrzebą. Warunkiem wręcz niezbędnym dla zachowania zdrowia, jak i porządku publicznego na terenie naszego merostwa. Ogólna atmosfera zdaje się sprzyjać projektowi. Z satysfakcją bowiem stwierdzam, że mieszkańcy Besançon, wprzódy przychylni byłym powstańcom, nie darzą ich już

skrępowana. Chciała go dotknąć. – Rainie? – zapytał cicho. – A co z tobą? Wzruszyła ramionami. Nie było sensu dłużej kłamać. Wielki agent miał przed sobą nową, ulepszoną wersję Lorraine Conner, prawdomówną aż do bólu. – Bywało lepiej. – Prokurator wniesie oskarżenie? Sprawdź małe miasteczko. Gdyby ludzie nie szeptali w czasie długich, deszczowych zim, wszyscy by powariowali. Ta Conner jest twarda. Trzeba na nią uważać. Zabiła własną matkę. Rainie westchnęła i zdała sobie sprawę, że facet w granatowym garniturze wciąż się jej przygląda. – Mogę w czymś pomóc? – zapytała ostro. – Lorraine Conner? – To zależy. A kim pan jest? Uśmiechnął się, unosząc lekko jeden kącik ust. Zmarszczki przy oczach pogłębiły się. Uśmiech ten olśnił ją. Szczupła twarz łowcy. Świdrujące spojrzenie błękitnych oczu. Zapominając się na chwilę, Rainie zatrzymała na przybyszu wzrok dłużej, niż wypadało. Poczuła się zażenowana. Kimkolwiek był, wolałaby, żeby już sobie poszedł. – Agent specjalny Pierce Quincy z FBI.