- Przecież wiesz, że księżnej się nie odmawia. Zwłaszcza gdy jest w ciąży. - Sprytnie to sobie wymyśliłaś.

gracze się zmienili i rozdający raz jeszcze schował zebrane karty pod spód talii, z wahaniem spytała: - Może powinniśmy już dać spokój? - Co, rezygnować akurat teraz? Do diabła! Nie ma mowy! - Alec... Zignorował ją, wpatrując się z napięciem w kartonowe pudełko do kart. Niemal ją przestraszyło to gorączkowe spojrzenie. - Mam już dość, Alec. Chodźmy stąd, nim stracimy wszystko, co wygrałeś. - Jeszcze nie. - Po co ryzykować? Wygrałeś ponad dwieście gwinei w czasie krótszym niż dwadzieścia minut! - Becky, wiem, co robię! Zaskoczył ją ten ostry ton. Alec spostrzegł to. - Przepraszam. Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Ale przecież gram dla ciebie! - Naprawdę? - spojrzała mu w oczy. Fuknął gniewnie i się odwrócił. Nie mogła zaprzeczyć, że mu się poszczęściło, więc zamilkła. Ale przyrzekła sobie w duchu, że jeśli przegrają, to go chyba udusi. Gdy rozdający wypłacił mu potrójną wygraną, sto pięćdziesiąt funtów, które Alec zdobył, przybrało formę jednego czarnego sztona i dwóch zielonych. Przy trzecim razie Alec tak podniósł stawkę, że przekroczyła maksymalną sumę, na jaką pozwalał stół - czarny szton miał wartość stu gwinei. Becky poczuła się nieswojo. http://www.panilogopedia.pl - On tu idzie! – pisnął zdenerwowany do Karola. Ten również był oczarowany brunetem i jego lekkim, nieco kocim krokiem. - Uspokój się. Zachowuj się tak, jakby to była dla ciebie normalka – poinstruował, mimo że sam się denerwował. Krystian zaczerpnął parę uspokajających oddechów, po czym odpowiedział na uśmiech księcia pewnym siebie wykrzywieniem warg. Książę podszedł do nich, oparł się nonszalancko o bar i zatrzymał swoje drapieżne spojrzenie na Krystianie, któremu serce chciało wyskoczyć z piersi. - Przyglądasz mi się – powiedział. Tak! To na pewno był jego książę! Ten niski, ochrypły głos… - Ty mi również – odparł, uśmiechając się zalotnie. Starał się grać obytego w tym wszystkim. Książę zwilżył wargi, podając dłoń Krystianowi na powitanie.

- Zaufaj mi - szepnął. Kiedy jej dotknął, poczuła falę ulgi. Jego ręka przesuwała się po jej ciele, od szyi począwszy. Wszędzie tam, gdzie ją całował, jej krew zaczynała szybciej krążyć. - Zdejmij to - zażądał, pociągając za rękaw szlafroka. Pospiesznie usłuchała i okrycie osunęło się pod nią na materac. - Mój Boże, Becky, jesteś tym, czego pragnąłem od bardzo dawna. Sprawdź dwie pary, żeby zajść ją z boku. Rozglądała się gorączkowo, lecz wszędzie widziała tylko rzędy wysokich, schludnych domów i nieco wątłych, młodych drzewek. Biegła jak szalona, nie dbając o to, że po ostatniej nocy jest nieco obolała. Jeśli Alec obszedł się z nią delikatnie, to Michaił, który chciał ją ukarać, sprawiłby zapewne, że zwijałaby się z bólu przez tydzień. Wolała o tym nie myśleć. Jej kuzyn zasługiwał na męki piekielne. Z tyłu za sobą usłyszała krzyki Kozaków. Byli niedaleko. Desperacko przyspieszyła kroku i rzuciła się ku stajniom, skrytym za rzędem domów, które akurat mijała. Wiodło do nich wprawdzie bardzo ciasne przejście, lecz wewnątrz mogło być wiele miejsc, odpowiednich na kryjówkę. Wbiegła do otwartej stajni i przycupnęła za pierwszym z brzegu przepierzeniem. Usłyszała pogwizdywanie stajennego, który zamiatał ziemię na drugim końcu pomieszczenia, a potem ciężkie kroki Kozaków. Przeszli tuż koło niej, mówiąc coś do siebie gardłowo. Przeraził ją szelest siana w sąsiednim boksie, ale był to jedynie koń.