Dzielnica Pearl, Portland

- Nie chrapałeś - odparła. - Nie rzucałem się, nie przewracałem z boku na bok, nie ściągałem z ciebie kołdry, całą noc nie dając ci spać? - Nadal stała bez ruchu. - Właściwie byłeś milusi. Jak na agenta federalnego. Teraz dzieliły ich już tylko centymetry. Zakończenia nerwowe Quincy'ego nagle wróciły do życia. Czuł delikatny zapach jej mydła i szamponu. Widział każdy szczegół jej twarzy, spojrzenie, zdecydowany kształt warg, wyraźnie uniesioną brodę, jakby była już przygotowana do kłótni. Nie czas na to - pomyślał. Carl Mitz mógł zadzwonić w każdej chwili. Świat mógł się skończyć. Tak bardzo pragnął jej dotknąć, że paliły go końce palców. Ona rzuciła mu wyzwanie. Popychała go. A przede wszystkim sprawiła... że śnił o białym piasku, chociaż od dawna nie robił nic innego, jak tylko analizował ludzkość, po drodze poświęcając samego siebie. - Nie chcę cię skrzywdzić - wyszeptał. - Zdarzają się różne złe rzeczy. Kiedyś wyjaśnił mi to ktoś, kogo szanuję. Nie jesteśmy w stanie powstrzymać całego zła tego świata. Ale może warto spróbować cieszyć się tym, co dobre...? - Gdybym cię stracił... - Żyłbyś dalej - powiedziała śmiało. - Ja też. Jesteśmy ludźmi pragmatycznymi. Poza tym jesteśmy twardzi i te wydarzenia też na pewno przetrwamy. http://www.patomorfologia.com.pl ekspert w tych sprawach może pan zeznawać na procesie. Danny’emu też nie wolno z nikim rozmawiać. Wszystko, co powie, może być wykorzystane przeciw niemu, więc lepiej milczeć. O mój Boże. Co ja mam teraz robić? Quincy nie odpowiedział. Oczy Sandy wypełniły się łzami. – Nie mieści mi się w głowie, że zezwalają na coś takiego – powiedziała przez łzy. – Zabrali mi syna. Zamknęli go za morderstwo, ale zanim skończą się wstępne przesłuchania i przygotowania do procesu, miną lata. A tymczasem Danny musi siedzieć w poprawczaku, gdzie nie może z nikim rozmawiać, w towarzystwie innych młodocianych przestępców. Nawet jeśli po roku lub dwóch okaże się, że nie popełnił zbrodni, w jakim wyjdzie stanie? Martwię się, bo jeśli jest niewinny, zmarnują mi chłopaka. Z drugiej strony, boję się, że może to oni mają rację. O mój Boże, Rainie, a jeśli on to zrobił? Co wtedy? Quincy przykucnął przed nią. Jego głęboko osadzone, ze zmarszczkami w kącikach, oczy sprawiały wrażenie, jakby widziały już niejedno. Sandy nie spodziewała się, że polubi tego

W budynku była wprawdzie klimatyzacja, ale ze względów oszczędnościowych Rainie chłodziła swoje duże mieszkanie w tradycyjny sposób. Otwierała okna i włączała stojący na biurku niewielki wentylator. Ale w taki upał jak dziś na siódmym piętrze wcale nie robiło się chłodniej, za to smog gęstniał dziesięciokrotnie. Zły dzień na program zaciskania pasa. Zwłaszcza w Pearl, modnej dzielnicy Sprawdź Tyle myśli w głowie. Tyle obrazów, ale tak odległych. Krew. Hałas. Zapachy, o istnieniu których nie miał pojęcia. Gorąca broń w dłoni. Ale jak przez mgłę. Może to tylko sen. Otwórz oczy i wszystko zniknie. A może to kiepski film. Wystarczy wyłączyć telewizor i pójść spać. Sally, Alice, panna Avalon. Sally, Alice i śliczna panna Avalon. – Uciekaj, Danny, uciekaj! Wstał. Podniósł rękę i uderzył. Pac. Wnętrzności pająka rozmazały się na szybie. Danny wlepił wzrok w swoją dłoń. Teraz też nie drżała. Wytężył całą siłę woli. Nic. Danny, zimny jak kamień zabójca. Wrócił do łóżka. Rainie zaatakowała Charliego Kenyona jak furia piekielna. Już cztery razy przyłapała go na różnych przewinieniach, więc teraz nie miała już cienia cierpliwości. Namierzyła chłopaka pędzącego na małym motorze po wyboistej leśnej drodze, na terenach należących do Kenyonów. Włączyła syrenę i ruszyła za nim.