o jakich Shey dotąd nie miała pojęcia, smakowały wyśmienicie.

firmę brokerską. Okazało się, że te wyczerpujące podróże to było niecałe czterdzieści kilometrów, do sypialni Seliny. -1 co dalej? - zaciekawił się Tanner. - Burkle Martelłini został aresztowany za bigamię, a obie panie podzieliły się jego pieniędzmi i stwierdziły, że ich wzajemne towarzystwo odpowiada im znacznie bardziej niż towarzystwo byłego męża. Gdy ostatnio byłam w tamtych stronach, mieszkały pod jednym dachem. - Pearly umilkła na chwilę, po czym dokończyła swoją historię: - Burkle dostał rok więzienia. Tak to się dzieje, gdy mężczyźnie nie wystarcza jedna kobieta. Ląduje w więzieniu z takimi jak Burkle. - Zaręczam, że w moim kraju bigamia jest zakazana. A co do mojego związku... Shey szturchnęła go łokciem w bok - Między nami nie ma żadnego związku. Niezależnie od roli Parker. - Cii, już grają - uciszyła ją Josie. Tanner opadł na koc. Pełne potępienia spojrzenia Shey nie robiły na nim żadnego wrażenia. Skupił się na muzyce. Wszystko mu tu pasowało. I wspaniała sceneria, i ciepły http://www.podloga-drewniana.info.pl znaleźć obrazu? A może lord Eustace już go wywiózł? Przypomniała sobie opowieść ojca o mężczyźnie, który ukrył w kapeluszu płótno z galerii w Rzymie. Otworzyła szafę. W kącie, obok długiego rzędu wypolerowanych na błysk butów lorda Eustace'a, stały dwa solidne pudła, w których dżentelmeni przewozili swoje wysokie kapelusze. Jak przypuszczała, oba pudła pochodziły od Locka z ulicy St. James w Londynie. Wykonane z brązowej skóry, na wieku miały przymocowane uchwyty oraz wytłoczone inicjały lorda Eustace'a Yate'a. Tempera wyciągnęła z szafy jedno pudło, ustawiła na krześle i otwarła zameczek. 136

- Tak, ona to wie, ale nie chce takiego życia. Tanner wzruszył ramionami. - Jak już wcześniej powiedziałem, to mój obowiązek względem kraju. Parker byłaby idealną księżną, ma duże doświadczenie w tej mierze. Stephana natomiast spodziewała się bogactwa i luksusu, podczas gdy, jak sama podkreśliłaś, Sprawdź koleżanka, która wie, że niedawno stracił ukochaną żonę, ale... Za prędko. Kat była znów przy nim. - Wszystko gra? - Niezupełnie. - Poczuł, że pies ciągnie go do wyjścia. - I Kahli też chyba ma dość. - Wszyscy mamy dość - oznajmiła Kat. - Wychodzimy. - Przepraszam - mruknął. - Nie pleć. - Przepchnęła się do przodu, otworzyła drzwi i złapała go za rękaw. - No chodź. Chłodne powietrze przyniosło mu prawdziwą ulgę. - Lepiej? - spytała Kat. - Znacznie lepiej. Przepraszam.