od sadzy kominie trzaskały niedopalone przez noc polana. Jedyną ozdobą gołych kamiennych

swoje ubranie nad brzegiem rwącej rzeki. Jak jednak ukryć się, by pozostać niewidzialnym w powrotnej drodze do Ojczyzny? Drogi czytelniku, jeśli twoje nerwy są czymkolwiek nadwyrężone, nie czytaj dalej. Jeśliś jednak gotów odbyć wraz z Podhoreckim najstraszniejszą z podróży, wiedz, że odkopawszy ze zmarzniętej ziemi truchełka swych dziatek, wracał on do Ojczyzny za- 53/86 trzaśnięty wraz z nimi w ciasnej trumnie. I choć ucieczka się powiodła, tragedia ta ma ciąg dalszy. Bo oto Agnieszka nie wytrzymała trudów podróży i nawet tygodnia nie przeżyła w rodzinnych stronach. Pogrzebawszy żonę i dzieci, Podhorecki zaczął kolejny rozdział ucieczki przed koszmarem wspomnień i carską zemstą. Podróżował pod fałszywym nazwiskiem, http://www.prawo-medyczne.edu.pl/media/ zwalenie kolumny Vendóme (Polina Andriejewna widziała kiedyś obrazek, na którym paryscy komunardzi obalają napoleoński słup). Brat Jonasz gruchnął plecami o ziemię, a potylicą uderzył w ten sam żłobkowany kamień, którym nie tak dawno próbował się posłużyć jako narzędziem mordu. Temu spotkaniu towarzyszył przerażający trzask; olbrzym legł nieruchomo, rozłożywszy potężne ręce. – Dzięki ci, Panie – z uczuciem wyszeptała pani Lisicyna. – To jest sprawiedliwe. W tej samej chwili zawstydziła się jednak własnej krwiożerczości. Podeszła do leżącego, przykucnęła, podniosła opadłą powiekę, żeby sprawdzić, czy żyje. – Żyje – westchnęła z ulgą. – To ci ma twardy czerep! Jej towarzysz boju zeszedł po stopniach, przysiadł na ganku, spojrzał z obrzydzeniem na rozbite kostki palców. – A do diabła z nim. Niechby i zdechł. Niespiesznie, z zainteresowaniem obejrzał damę w ubłoconej bieliźnie. Polina

każdym, choćby najbardziej zakamieniałym, tli się jakaś żywa iskierka. I nasze prawosławne piekło, w przeciwieństwie do katolickiego, nikomu, nawet Judaszowi, nadziei nie odbiera. Wydaje mi się, że męki piekielne nie są u nas przewidziane na wieczność. Prawosławne piekło jest właśnie czyśćcem, bo każda grzeszna dusza ma tam wyznaczony swój termin. Nie może być tak, żeby Pan Nasz w swoim miłosierdziu karał duszę raz na zawsze i nigdy jej nie wybaczał. Bo i po co męki, jeśli nie dla oczyszczenia? Sprawdź – To dobry dzieciak, Rainie. Tylko jak na pierwszy raz zobaczył za dużo. – Co proponujesz? Luke wzruszył ramionami. – Dla chłopaka w tym wieku? Powinniśmy zabrać go parę razy na strzelnicę. A potem na piwo. Wyjdzie z tego. – Stres, broń i alkohol – powiedział cierpko Quincy. – Ciekawe, dlaczego Związek Weteranów o tym nie pomyślał. Luke uśmiechnął się. – Myślisz, że lepiej mu zrobi sesja na kanapie u psychoanalityka, co? Już to widzę. Prędzej mi kaktus wyrośnie, niż Chuckie otworzy się przed pajacem, który bierze stówę za godzinę. Przykro mi, agencie, ale czasem małomiasteczkowe gliny mają lepsze wyczucie. – No już dobrze. – Rainie pojednawczym gestem uniosła rękę. – Interesuje mnie twoje wczorajsze spotkanie z Avalonami. Opowiedz nam.