Żywił gorącą nadzieję, że nic nie zakłóci drogocennych kilku

zbliżyć się do Richarda. Wypełnić to, co było jej przeznaczone. Serce zaczęło bić jej mocniej w oczekiwaniu tego, co miało nastąpić. Podczas tygodni treningu bardzo tęskniła. Nie chciała być rozsądna i tak długo czekać na pierwsze spotkanie. Pragnęła od razu rzucić się w jego ramiona. Kochała go ponad wszelkie pojęcie. Pożądała tak, że czasami leżała drżąc, zupełnie pozbawiona siły. W marzeniach spędzała z nim dużo czasu. W nocy kochała się z nim namiętnie, wyobrażając sobie wszystko, co mogą razem robić, a rankami budziła się w wymiętej pościeli i płakała z tęsknoty. Żałowała wszystkiego. Tego, że noc się skończyła i że nadal musi czekać na Richarda. Mimo bólu zwyciężył w niej jednak rozsądek. Julianna postępowała ostrożnie, powoli osaczając Ryanów. Zaplanowała też, gdzie spotka Richarda po raz pierwszy. Nie chciała, żeby to był bar, restauracja lub sala gimnastyczna. Żadne z tych miejsc nie pozwoliłoby jej na przedłużenie znajomości. Uznała więc, że najlepiej będzie, jeśli spotkają się na gruncie zawodowym. Najlepiej w jego kancelarii. Żeby tego dokonać, musiała mieć w firmie kogoś zaufanego. Kogoś, kto mógłby ją tam wprowadzić. http://www.profesjonalna-ortopedia.com.pl/media/ czytać? Dziewczyna wyglądała na zakłopotaną, ale szczęśliwą. Wyrzuciła z siebie szybko listę autorów, których Julianna w ogóle nie znała. Popijała więc kawę, udając zainteresowanie i myśląc intensywnie, jak zwekslować rozmowę na sprawy zawodowe. Okazja nadarzyła się chwilę później. – Dzięki, że pozwoliłaś mi się przysiąść – powiedziała. – Jestem tu zupełnie nowa. Nikogo nie znam. – Naprawdę? Ja mieszkam tu od dziecka. To znaczy mieszkałam w Nowym Orleanie, ale przeprowadziłam się ze względu na pracę. – Poważnie? – Julianna podniosła przesłodzoną kawę do ust. – Gdzie pracujesz? – W kancelarii prawnej Nicholson, Bedico, Chaney & Ryan. – Wyprostowała

– Dlaczego tak uważasz? – wydusiła wreszcie. – Przecież jest lekarzem, prawda? Lekarze pomagają ludziom i nie pozwalają im umrzeć. – A nie pomyślałaś, że twój tata zrobił wszystko, żeby pomóc mamie? Freya wzruszyła ramionami. Sprawdź - Ona ma inne czarodziejskie buty - mówi zawiedzionym głosem. - To prawda - przyznaje Laura. - Ona ma pointy. - Chcę takie same. Laura rozumie jej rozczarowanie. Kiedy dostała swoje pierwsze baletki, od razu się zorientowała, że różnią się od obuwia z usztywnionymi noskami, w którym występują tancerki, i też była zawiedziona. - Kiedyś może dostaniesz pointy. - Kiedy? - Za parę lat. - Jak będę taka stara jak ona? - Grace pokazuje palcem balerinę na obrazku. - Może wcześniej - odpowiada Laura. - Na przykład kiedy będziesz taka stara jak ja. Albo nawet jeszcze trochę wcześniej. Chce jej się śmiać, ale zachowuje poważną twarz, ponieważ Grace jest bliska łez. - Chodź, szkoda czasu, idziemy poćwiczyć. - Bierze małą za rękę i prowadzi do lustra. 10 Grace chyba wreszcie zasnęła. Laura patrzy na jej spokojną śliczną buźkę i nie porusza się, dopóki oddech dziewczynki się nie wyrównuje. Odczekuje jeszcze chwilę, wstaje ostrożnie, idzie na palcach do drzwi i wymyka się na korytarz.