środka.

— Miałem nadzieję, że pan to powie, panie Bates — powiedział jeden ze służących. — Chętnie bym coś przekąsił! Inny rzucił jakiś żart o łakomczuchach i wszyscy poszli korytarzem do pomieszczeń gospodarczych, ich głosy i kroki powoli oddalały się, aż ucichły zupełnie. Na ten właśnie moment czekała Tempera. Wiedziała, że panny Briggs i Smith przyjdą na obiad o zwykłej porze i nie będą zbyt zainteresowane jej nieobecnością. Tempera spóźniała się często, a one zdecydowanie wolały plotkować same. Zamknąwszy drzwi pokoju lady Rothley, Tempera wyszła na półpiętro i po grubym miękkim dywanie pośpieszyła ku schodom, które wiodły do wieży. Podeszła do nich, rozejrzała się po korytarzu, by upewnić się, że jest pusty, i wbiegła na górę do pokoju lorda Eustace'a. Zgodnie z tym, co mówił książę, z jego trzech okien rozciągał się bardzo malowniczy widok. Lecz w tej chwili Tempery zupełnie to nie interesowało. Służący skrzętnie poukładał wszystkie rzeczy lorda, http://www.protetyka.org.pl Tak właśnie zawsze postępowali znawcy sztuki, tacy jak jej ojciec i hrabia. Nawet jeśli wcześniej oglądali obraz setki razy, to i tak, kiedy tylko nadarzyła się okazja, stawali przed nim, przyglądali mu się z podziwem i, jak często mawiał ojciec, wsłuchiwali się w to, co do nich mówił. Muszę coś zrobić, postanowiła. 117 Lecz zaraz nasuwało się pytanie — co? Siedziała w cieniu drzewa oliwnego i niewidzącymi oczyma wpatrywała się w świeżą zieleń doliny, nieświadoma niczego poza zamętem we własnej głowie. Nie zdawała sobie sprawy z urody otoczenia, z tego, że wśród kwiatów bzyczą pszczoły, a w powietrzu unosi się

poradzić. - Matthew, proszę! - Jest późno. - Zerknął na Kat. - I chyba bierze mnie jakiś wirus. Cokolwiek to jest, może poczekać do rana. - Nie, nie może. - Zuzanna umilkła na chwilę. - Matthew, tu się rozgrywa koszmar i jeśli zaraz, tej nocy, nie opowiem ci o wszystkim, to Sprawdź Jeśli człowiek nauczy się czytać, nie tylko łowienie ryb przestanie być dla niego tajemnicą. Otworzą mu się oczy na mnóstwo innych rzeczy. Świat stanie przed nim otworem. Tanner przypomniał sobie pierwszy wieczór, kiedy podpatrzył, jak Shey rozdaje ludziom kanapki i ciastka. Pomaganie innym to jej prawdziwa pasja. - Chcesz zapewnić ludziom nie tylko pokarm dla ciała, ale i strawę duchową? Shey przestała się uśmiechać. - Ja niewiele mogę zdziałać. Kto by mnie posłuchał? Ale Parker i ty, to co innego. Jesteście na świeczniku, nosicie książęce tytuły. Wasz głos jest wszędzie słyszalny. - Sama przynależność do królewskiego rodu nic nie znaczy