żyć, jak żyliśmy Nic się nie zmieni.

Namoczył jeden z gazików i przyłożył go do rany na gardle Milli. - Przytrzymaj - powiedział, przyciskając jej dłoń do opatrunku. Posłuchała, dociskając mocno, by zatamować krwawienie, które osłabło, ale nie chciało ustać. Diaz namaczał kolejne gaziki, wycierając kark i szyję Milli z zaschniętej krwi. Jego dłonie nie ominęły także klatki piersiowej, sięgając przez dekolt sukienki aż po linię biustonosza. - No dobrze, spójrzmy na to - powiedział, zdejmując jej dłoń z rany. Potem zdjął opatrunek i mruknął z zadowoleniem. - Nie jest źle. Nie będziesz potrzebować żadnych szwów, ale na wszelki wypadek kupiłem kilka specjalnych plastrów z opatrunkiem. Nałożył maść odkażającą, a potem przykleił kilka plastrów z opatrunkami tak, by przytrzymać razem krawędzie rany Na to położył świeżą gazę i przykleił ją plastrem. - Zużyj resztę gazików na zmycie krwi z rąk i ramion, zanim się przebierzesz - powiedział, skończywszy - Nie muszę się przebierać - odparła, zgadzając się jednak chętnie na obmycie z zaschniętej krwi. - Mogę przecież wracać w tym. - Przekraczać granicę w zakrwawionych ciuchach? Nie sądzę. http://www.protetykawarszawa.info.pl przybory toaletowe. Po rozmowie z Ripem Milla zadzwoniła do biura. Odebrała Olivia, sądząc po głosie, była półprzytomna. - Żyję - wychrypiała w odpowiedzi na pytanie Milli. - Ale jestem cholernie słaba i nie czuję się zbyt dobrze. Rozmawiałam z Debrą, ciągle rzyga jak kot. - Jak dzisiejsze sprawy? an43 365 - Joann ciągle szuka. Nie wygląda to obiecująco dla dzieciaka, mija już czwarty dzień. Brian powinien wrócić koło szóstej. - Jak mu poszło?

Nie mogła pozbyć się tej natrętnej myśli. Przez całe lata podsycała swą nadzieję i determinację skrawkami nic niewartych, pustych informacji. Teraz wszystko się zmieniło: widziała tego człowieka, wiedziała, że żyje i że bywa w konkretnym rejonie. Jednak nie czuła nic prócz rozpaczy: mogła go dzisiaj dopaść, a on się wymknął. Sprawdź Milli stawał targ w Chihuahua, a w uszach słyszała płacz swojego synka. Znalazła miejsce, by zaparkować, wyskoczyła z samochodu i wyjęła z niego swój podręczny zestaw awaryjny; Poszukiwacze zawsze nosili ze sobą odzież na zmianę, bo nigdy nie wiedzieli, kiedy nadejdzie wezwanie i co będą mieć wtedy na sobie. Milla wsiadła na tylne siedzenie i pospiesznie ściągnęła spódniczkę, po czym włożyła luźne spodnie bojówki, skarpety i adidasy. Kiedy się przebierała, Diaz był na zewnątrz: oparty plecami o samochód, osłaniał ją przed wzrokiem ciekawskich. Jeszcze bejsbolówka, okulary przeciwsłoneczne i kilka rzeczy do kieszeni: krótkofalówka (każdy Poszukiwacz miał taką), gwizdek, butelka wody, gaza i paczka gumy do żucia. Gwizdek miał pomóc w