okalało delikatny owal jej twarzy. Po powierzchni wody pływały płatki róż, rzucając przejrzyste cienie na jej nagie ciało, ich zapach intensyfikowała zamknięta przestrzeń i ciepło słoneczne. Dziewczyna,

- Gotowa? - zapytał. Skinęła głową. Podziękowali właścicielce, która obiecała dostarczyć zakupy do apartamentu, i wyszli na ciemną już ulicę. - Jesteś głodna? - zapytał Lorenzo. - Bardzo - przyznała. - Tu niedaleko jest świetna restauracja. Lokal, ze stolikami ustawionymi bezpośrednio na chodniku, znajdował się w wąskim zaułku, którym szli poprzednio. - Chcesz, żebym ci coś doradził? - zaproponował Lorenzo, kiedy usiedli i kelner przyniósł menu. - Proszę, ale chciałabym coś lekkiego, bo inaczej nie będę spać. - Doskonale. Proponuję zacząć od pinzimonio, czyli świeżych warzyw z oliwą, a potem powinnaś spróbować lasagne al forno. To tutejsza specjalność, naprawdę wyjątkowa. Jodie uśmiechnęła się i skinęła głową. - Dobrze. A co ty weźmiesz? - Najpierw affettati misti, czyli tradycyjny wybór zimnych mięs, a potem calamari in zimino, czyli duszone kalmary - wyjaśnił. Goście wokół nich rozmawiali i śmiali się, siedziały razem całe rodziny, co Jodie zauważyła z odrobiną zazdrości. Jej jedyną rodziną byli David i Andrea, a chociaż dobrze się z nimi czuła, była od nich dziewięć lat młodsza. David był już żonaty, kiedy zginęli jej rodzice, a jego ojciec, czyli brat jej ojca, z żoną mieszkali w Kanadzie. - Jutro rano pójdziemy do banku - mówił Lorenzo. - Podpiszesz dokumenty, otworzę dla ciebie konto i zabierzemy ze skarbca nasz rodzinny pierścionek zaręczynowy i kilka sztuk biżuterii. Trzeba go będzie oczyścić i, być może, dopasować, chociaż moja matka miała, podobnie jak ty, bardzo szczupłe palce. Przyniesiono im pierwsze danie, ale Jodie trochę straciła apetyt. - Co się dzieje? - spytał Lorenzo. - Wolałabym nie nosić cennej biżuterii – wyznała mu szczerze - a zwłaszcza pamiątek rodzinnych. A jeżeli coś zgubię? - Jestem głową rodziny, a ty moją narzeczoną. Powinnaś nosić pierścionek zaręczynowy. - Może dałoby się zrobić jego kopię? - zaproponowała. Lorenzo zmarszczył brwi. - Skoro tak cię to martwi, pomyślę o tym - obiecał. - A teraz jedz, bo Carlo pomyśli, że ci nie smakuje. http://www.przydomowa-oczyszczalnia.net.pl/media/ przyglądała się siostrze, a potem nagle wykręciła się na pięcie i pobiegła na górę. - Co z nią jest? - spytała Zuzanna. - Stres. Choroba Groosi... I w ogóle... - Tak przypuszczałam. Dzięki Bogu, że przynajmniej waszej babci nic już nie zagraża. - Tak - szepnęła Flic. - Dzięki Bogu. 322 Po rozstaniu z Hughesem przed posterunkiem policji Matthew poczuł, że potrzebuje mocnego drinka. Wszedł do najbliższego pubu, zamówił whisky i usiadł ze szklanką w kącie. Kiedy dotarł do szpitala, było już wpół do siódmej. Bez trudu dowiedział się, dokąd przeniesiono jego teściową, a że na drzwiach nie

Przystanął w korytarzu. - Imogen! - krzyknął jeszcze raz. - Zuzanno! - Kiedy się obudziłam - mówiła Flic - Imo nie było w łóżku. - Idź przodem. - Dziewczynka w jego ramionach poruszyła się i od razu zrobiła się cięższa. - No idź, Flic! - ponaglał, ale ona dalej stała. - Idź! - Muszę znaleźć Imo. Sprawdź może zbyt ciepłą na późnowiosenny wieczór. Pewnie powinna ją sobie darować, jednak była to istotna część jej stroju. Popatrzyła na swoje odbicie. Hm, jej zdaniem całkowite przeciwieństwo kobiety, z jaką książę chciałby umówić się na randkę. - W tym chcesz iść? - zapytała Parker, nawet nie kryjąc niesmaku. -Uhm. Parker pokręciła głową. - Masz jeszcze czas. Przebierz się. - Nie ma mowy. Nie wpakowałabym się w to wariactwo, gdybym nie ratowała ciebie przed tym walniętym księciem,