Chłopczyk z przejęciem pokiwał głową.

ten uśmiech. Przed szpitalem czekało około trzydziestu dziennikarzy i fotoreporterów. Wycelowane aparaty, naszykowane mikrofony, a z tyłu dwa rzędy samochodów ekip telewi R S zyjnych, większość z włączonymi, migoczącymi światłami i antenami satelitarnymi na dachach. - No, nieźle się zapowiada - wyszeptała Pia. Już się nie śmiała. - Będzie dobrze - zapewnił ją Federico. - Spotykam się z mediami kilka razy w tygodniu. Trzymaj się za mną. Kierowca jest sprytny i wie, co robić. W razie gdyby do czegoś doszło, w odpowiednim momencie podjedzie i przeprowadzi nas do limuzyny. Ale nie będzie takiej potrzeby. Dziennikarze spostrzegli wychodzących i w tłumie zapanowało ogromne poruszenie. - Wasza Wysokość! - Jak się czuje signorina Renati? - Co Pia Renati robi w pałacu? Dziennikarze prześcigali się w pytaniach. Idąca obok księcia http://www.psychoterapiamikolow.pl - ładnie brzmi i kojarzy się z siłą, z męskością. Idealnie pasowało do stojącego obok mężczyzny. - Zastanawia mnie, co tutaj robisz - ciągnęła. - Chyba rzadko zaglądasz do tej części pałacu. Książę uśmiechnął się, jakby nieco rozbawiony. Zrobiło jej się ciepło na sercu. - To prawda. Ale mam prezent dla księżnej Jennifer. - Federico wskazał na drugi koniec stołu. R S Pia dopiero teraz uświadomiła sobie, że książę wchodząc, położył tam książkę. Przeczytała tytuł i jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia. - „Pierwszy rok życia dziecka. Poradnik supermamy" -

Federico skinął głową. R S - Rozumiem. W takim razie bardzo się cieszę, że u jej boku będzie ktoś, komu nie brak instynktu macierzyńskiego. Do narodzin dziecka pozostało jeszcze sześć tygodni. To bardzo dobrze, że przez ten czas nie będzie sama. Sprawdź – Lucy – usłyszała głos Sebastiana. Podtrzymał ją i powtórzył: – Lucy, co ci jest? Z trudem łapała oddech. – Ten sukinsyn. Ten sukinsyn! – wydyszała z bezsilną wściekłością. – Powiedz mi, czy to Barbara? Bo jeśli tak, to zaraz do niej pójdę i... i... – Urwała, z trudem łapiąc oddech otwartymi ustami. Sebastian prawie wniósł ją na werandę. – Przestań, bo dostaniesz szoku tlenowego i będę musiał ci włożyć na głowę papierową torbę. Nadmiar tlenu w płucach. Lucy wiedziała, co w takiej sytuacji należy zrobić. Zamknęła usta, policzyła do trzech, wciągnęła powietrze nosem i powoli wypuściła je ustami.