element dekoracji. Pamiętał dokładnie moment swojego triumfu. To

tylko jedno małe okienko i komin z surowych kamieni. - Halo! - zawołał Diaz. Po dłuższej chwili otworzyły się drzwi od chaty i wyjrzała z nich szpakowata głowa. Mieszkaniec szałasu spojrzał na nich podejrzliwie, po czym zawiesił spojrzenie na Milli. Jej obecność chyba go uspokoiła; wyszedł na zewnątrz, dzierżąc w rękach dubeltówkę. Wyglądał jak niedźwiedź: mierzył prawie dwa metry, ważyć musiał dobrze ponad sto kilogramów. Długie siwe włosy spiął w koński ogon sięgający połowy pleców, jego krótka broda wyglądała jednak na przyciętą - najwyraźniej facet trochę jeszcze dbał o siebie. Właściwie świadczyła o tym wyłącznie broda. Mężczyzna miał na sobie zgniłozielone spodnie w maskujące plamy i zieloną flanelową koszulę. - No? Kim jesteście? - Nazywam się Diaz. To pan jest Normanem Gillilandem? an43 275 - Zgadza się. I co z tego? - Jeśli nie ma pan nic przeciwko, to chcielibyśmy porozmawiać o http://www.qmed.com.pl nocy robiło się naprawdę zimno, czuła się z kocem na ramionach całkiem nieźle. Nie biegli ani nie przemykali się od drzwi do drzwi. To mogłoby przyciągać uwagę. Szli spokojnie, choć szybko. Niestety, mieli już tylko kwadrans do wyznaczonej godziny spotkania. Na szczęście w Meksyku tylko turyści byli punktualni, miejscowi uważali to za przejaw złych manier. To zwiększało szanse Milli i Briana. Skręcili z głównej ulicy jakieś siedemdziesiąt metrów przed kościołem, potem przyczaili się w alejce wiodącej prosto na cmentarz. an43 37 - Jaki jest plan? - szepnął Brian, chowając do kieszeni pistolet i

zdecydowanie do przodu. Paznokcie Milli wbiły się w jego bicepsy. Była wilgotna, owszem, ale nie gotowa. Czuła w sobie każdy centymetr jego męskości, wchodzącej głębiej i głębiej. Nie myśleć? Jak mogła nie myśleć? Ale jej umysł był tak wymęczony, tak skonany po długich tygodniach żałoby, że z ulgą poczuła, jak zatraca się w czysto fizycznych doznaniach. Powinna Sprawdź Najwyraźniej mieli jechać razem. A może nie chciał rozmawiać na ulicy Milla wzięła głęboki oddech, usiadła za kółkiem i uruchomiła an43 126 silnik. Potem włączyła klimatyzację i uchyliła okna, by wypuścić gorące powietrze z nagrzanego samochodu. Diaz zdjął kapelusz, wsiadając do auta po czym odwrócił się, ciskając ciemnobrązowego stetsona na tylne siedzenie. Zapiął pasy. Widok mordercy zapinającego pasy w samochodzie tak zaskoczył Millę, że przez dobrą chwilę nie skojarzyła faktów. Dopiero po dłuższym czasie zamrugała, uświadamiając sobie, że skoro zapiął pasy, to pewnie chce się przejechać.