więc nie zgodziła się na odłączenie urządzeń. Quincy i Bethie sprzeczali

- Od tamtej pory nieźle sobie radziłeś. - Rainie wzruszyła ramionami, starając się przedłużyć rozmowę. - Tak, kiedy przeprowadziłem się z Kalifornii do Nowego Jorku i wszystko zacząłem od początku - odparował Andrews. - Byłem sam jak palec. Nie miałem niczego. No, wiecie, z Mary Olsen mogłem mieć drugą szansę. Była ze mną w ciąży. Może bylibyśmy szczęśliwi. Ale Pierce spieprzył mi nawet to! Zmusił mnie, żebym ją zabił, zanim się dowiedziałem. - Teraz głos Andrewsa się zmienił. - Pieprzony skurwysyn! Zabrał mi wszystko, czego pragnąłem! Ale koniec z tym! Teraz to ja dyktuję warunki, to ja panuję nad sytuacją! Myślicie, że chce poznać opinię eksperta? No to mu ją przedstawię. Opinia eksperta w ładunkach wybuchowych! Nadszedł już czas! - Nagle szarpnął Kimberly za prawą rękę. Ona uniosła stopę, żeby walnąć go piętą w palce, ale straciła równowagę i zwaliła się na podłogę. Skrzywiła się i zaczęła się w niego wpatrywać. Rainie też się skrzywiła i tęsknie popatrzyła na pistolet, który leżał pod szklanym blatem stolika, ale wciąż był za daleko. Musiały coś zrobić. Czas się skończył. Myśl, myśl! No, prędzej! - Dzięki Bogu! Luke! Rainie spojrzała gdzieś za Andrewsa. To był akt desperacji, ryzykowna zagrywka. Andrews obrócił się. Pierwszy raz poczuł podmuch wiatru i pomyślał, że z flanki ktoś mógłby go zaskoczyć. Nie było czasu na nurkowanie http://www.rehabilitacja-swinoujscie.com.pl Wszystko na swoim miejscu. Wciąż tam był. O Boże, nie miała pojęcia, że śmiech może tak bardzo boleć. O Boże, czy to jej twarz w lustrze? Te zapadnięte policzki i plamy błota w kształcie łez? Godzinę później, uzbrojona w pistolet i latarkę, ruszyła do lasu. Zaczęło się polowanie. Nie miała złudzeń, co zrobi, jeśli go znajdzie, i to ją przerażało, a jednocześnie uspokajało. Jakieś sześćdziesiąt metrów od domu natknęła się na kryjówkę. Za kilkoma niskimi krzewami zadeptana trawa i liście. Ziemia była teraz zimna, ale Rainie wiedziała, że on tam był. Obserwował. Wszystko wydawało jej się teraz jasne. Facet, który popychał dzieci do morderstwa. Opętany nienawiścią facet bez jaj, niezdolny samemu pociągnąć za spust. Kto by mu zaimponował, jeśli nie policjantka, która podobno zabiła własną matkę? I o to dzisiaj chodziło. Najpierw przedstawienie w barze, potem podrzucenie rekwizytów do jej salonu. Zapraszał ją do zabawy. – Wróć jeszcze – wymamrotała Rainie. – Pokażę ci, co potrafię, ty pokręcony sukinsynu.

bez słów? Nie pojmowała, jak to się działo, że czasem Shep bardziej należał do tamtej kobiety niż do niej. W końcu to ona, Sandy, urodziła mu dwoje dzieci, a Rainie zawdzięczał tylko kilka butelek piwa. Cokolwiek go jednak z tą Conner łączyło, mimo że było głębokie, nie miało przynajmniej charakteru erotycznego. Więc Sandy starała się jak mogła, żeby stłumić dręczący ją, bolesny żal, że Shep nie przychodzi do niej, kiedy ma problemy, a spędza godziny w domu innej Sprawdź adwokatami i urzędnikami w wielkich firmach. Po prostu był w tym dobry. Lubił wyzwania. I czuł ogromną satysfakcję, kiedy robota została porządnie wykonana. Nie był takim mężem, jakim pragnął być. Nie był takim ojcem, jakim miał nadzieję być. Ale poprzedniego roku skojarzył trzy wielokrotne zabójstwa, które miejscowi śledczy uznali za całkiem przypadkowe. Był cholernie dobrym agentem. Z każdym kolejnym rokiem pracował nad tym, żeby stać się lepszym człowiekiem. Na krótko przed wypadkiem naprawdę starał się nawiązać nieco bliższy kontakt z Mandy. Teraz próbował 39 z drugą córką, chociaż Kimberly zdawała się zwyczajnie ignorować jego telefony. W poprzednim miesiącu pojechał do domu starców na Rhode Island, gdzie spędził popołudnie ze swoim osiemdziesięcioletnim ojcem, którego