122 - Z ludźmi, którzy uważają się za wampiry, praktykują takie rytuały jak picie krwi, również z tymi, którzy mają się za wampiry na poziomie duchowym, wysysające z innych siłę życiową. Skinęła głową. - W takim razie zapewne wiedziałabyś od nich, gdyby coś się szykowało. - Tutaj zawsze coś się szykuje. - Nie mówię o zwykłych zabawach, lecz o czymś poważnym, takim jak w Transylwanii. - Moim zdaniem na tamtej imprezie mógł nastąpić atak zbiorowej histerii... - zaczęła. - Jedna dziewczyna omal nie zginęła. Nadal nie wiemy, czy z tego wyjdzie. Byłoby więcej ofiar, gdyby policja nie przyjechała na czas, jestem tego absolutnie pewien. Sean pochylił się do przodu, splótł pałce. - Dobra, zreasumujmy. Ktoś organizuje imprezy i zaprasza na nie niczego nieświadomych gości, którzy mają stanowić danie główne albo dla grupy perwersyjnych bogaczy, albo dla seryjnych morderców seksualnych, albo... http://www.rybka-kosmetolog.pl że tu przyjedziesz. Wstała i uściskała go, nie zważając na pot. Jorge Marti nie wchodził w skład ich paczki, był jednak ich starym przyjacielem. W szkolnych czasach wszyscy podejmowali różne sezonowe prace, on jeden jednak pracował naprawdę. Jego rodzice uciekli na łodzi z Kuby. Bardzo długo ledwie starczało im na jedzenie. Jorge przybył na Florydę, mając dziewięć lat. Nie mówił wtedy ani słowa po angielsku. Teraz pozostał tylko nieznaczny akcent. Wszyscy go lubili. W krótkich przerwach, gdy nie pracował i akurat nie było żadnej nauki, spędzał czas z nimi.
także jej własny, no i spółki, w której razem pracowali. Domowy Nate'a. I do pracy. Cindy, Dane. Jeden oznaczony JM. Założyłaby się, że to Jorge Marti. Tylko po to, żeby się upewnić, podeszła do telefonu i wybrała numer. Odezwał się automat. Cześć, tu Jorge. Zostaw wiadomość. Oddzwonię, Sprawdź i Kelsey wpadły na Nate'a i Larry'ego. - Cześć, spotkałem Nate'a - wyjaśnił Larry. - To dobrze, bo ja, człowiek z miasta, nie mogłem sobie poradzić z pudłami z pizzą i piwem. Wyszłyście nam pomóc? 290 - Sprawdzamy ogród - poinformowała Cindy. - Czy nie ma śmiercionośnych jaszczurek - dodała Kelsey. - Chodzi o jakiegoś aligatora? - zaniepokoił się Larry. - Nie, o zwykłą jaszczurkę - odpowiedziała. Wzięła pudła od Larry'ego i niemal wbiegła