jeszcze na komisariat. W koncu zło¿yłam oswiadczenie

Nick parsknał smiechem. - Cherise i jej ma¿ beda uszczesliwieni, mogac cie nawrócic. - Bede o tym pamietac. Nick wsadził reke do kieszeni, wyciagnał wizytówke i podszedł do Marli. ¯wir zachrzescił pod jego butami. - Mo¿esz sama do niej zadzwonic. Chyba nie potrzebujecie posredników - powiedział, wreczajac jej wizytówke. - Ich oczy znów sie spotkały i Marla wiedziała, ¿e gdyby sytuacja była inna, gdyby to był własciwy moment, wyciagnełaby do niego rece i w milczeniu podałaby mu usta. Mijały sekundy. Marla słyszała tylko cichy szum ulicy, szmer kropli deszczu spadajacych z gałezi i oszalałe bicie własnego serca. - Dziekuje. Nick odwrócił sie, ale Marla nie mogła pozwolic mu odejsc. Nie teraz. Zeszła z hustawki i omijajac kału¿e, ruszyła szybko za nim. - Nick, zaczekaj. Chciałam cie o cos zapytac. Widziała, jak miesnie na jego szyi napieły sie nagle, zanim http://www.spwitow.pl/media/ Marla nie odpowiedziała. - To chwilowe - uciał krótko Alex. - Mam nadzieje. - Marla spojrzała na me¿a, jakby szukajac u niego odpowiedzi na dreczace ja pytania i Nicka scisneło w dołku. - Tak mi przykro z powodu tego wszystkiego... problemów i Pam... O Bo¿e, czuje sie okropnie z powodu jej smierci. - Pamietasz ja? - Nie - szepneła, starajac sie powstrzymac łzy. - Nie pamietam wypadku... - Urwała, tracac panowanie nad soba. 77 - Wkrótce odzyskasz pamiec - powiedziała Eugenia. Marla spojrzała na tesciowa.

- Zamknij się! - poleciła Vianca, ale nie McCallumowi, tylko swojej matce. Zaraz, zaraz. Co to wszystko znaczy? Vianca miała dostęp do broni, z której zabito Ramóna? - Pierwszorzędna zabawa, co? - szydził Ross. - Ty naprawdę jesteś łajdakiem! - krzyknęła Shelby, widząc kątem oka, że Aloise podnosi się na łóżku. - Zasłużyłeś sobie na każdy dzień w więzieniu. - Madre, nie! Sprawdź - Cudownie. A gdzie sa d¿insy? Stare swetry? Torebka? Tak... torebka, w której trzymała portfel, ksia¿eczke czekowa, a mo¿e nawet notes z telefonami -wszystko, co było wa¿ne w jej ¿yciu? Przeszukała torebki, torbe sportowa i walizke le¿ace na półkach. Wszystkie były puste. Czyste. Jak wymiecione. - Cholera. - Wrzuciła je z powrotem na półki, potem przeszukała szuflady w komodach i znalazła pare sztywnych d¿insów, za du¿ych o jeden numer i ró¿owy sweter, dosc miekki, by mogła uwierzyc, ¿e nale¿ał do jej ulubionych. A jesli nie nale¿ał? - Nawet o tym nie mysl - mrukneła do siebie ostrzegawczo, wkładajac stare buty do tenisa, które znalazła w