- Nie, ale ciągle wracaliśmy do tego. - Przypomniał sobie moment, w którym wysunął podejrzenie, że Flic udaje chorobę. Zerknął na pasierbicę; była blada i tak wyraźnie cierpiała, że i to wspomnienie wypchnął z pamięci. - Czy chce pan jeszcze coś powiedzieć, panie Gardner? - Nie, raczej nie. Koroner mu podziękował, wyraził współczucie i pozwolił odejść. Zuzanna zeznawała spokojnie i wyraźnie. Specjalny nacisk położyła na to, że jej świadectwo może wypaść nieco subiektywnie, gdyż zmarła była nie tylko jej pacjentką, ale bliską przyjaciółką. - Wyjaśnijmy sobie coś, panno Durkin. Czy pani Gardner dlatego czuła się nieszczęśliwa, że stosunki jej męża z córkami nie układały się po jej myśli? - Niewątpliwie. Chociaż przypuszczam, że Matthew... pan Gardner na swój sposób czuł się tak samo źle jak ona. - Na swój sposób? - podchwycił koroner. - Dziewczynki nie były jego dziećmi - wyjaśniła krótko Zuzanna. - Mógł z całego serca pragnąć żyć z nimi jak najlepiej, choćby ze względu na Karolinę, ale nigdy nie pokochałby ich tak głęboko jak matka. http://www.stomatologkrakow.net.pl cofnął dłoń od rozpalonego metalu. - Imogen! - Załomotał pięściami w drzwi. - Imo, jeśli mnie słyszysz, otwórz! - Odwrócił się na chwilę. - Wy dwie już idźcie. - Pchnął Zuzannę w stronę dziewczyny. - Zabieraj ją na dół. - Nigdzie nie idę - zaprotestowała Flic ochrypłym głosem. - W tej chwili! - ryknął Matthew. Zuzanna próbowała wziąć ją za ramię, ale dziewczyna się wyrwała. - Chodź, Flic, Matthew ją wydostanie! Nastolatka nie ruszyła się z miejsca. - Ona może być nieprzytomna! - Matthew cofnął się o krok. - Imo, odejdź od drzwi!
- Ale dla ciebie, kiedy jesteś z nią sam, nadal jest miła? - To prawda. Nie przysiągłbym, że jej nie grożą. Na linii zapadło chwilowe milczenie. - To chyba dość skrajne przypuszczenie, Matt. Usta Matthew zacisnęły się w wąską linię. - Czyli nawet ty mi już nie wierzysz? Sprawdź zimne jak lód, a całym jej ciałem wstrząsają dreszcze. Nawet tu, do sypialni lady Rothley, dochodziły głosy rozmów i śmiechy gości z salonu poniżej. Na pewno przed wyjazdem wypiją jeszcze po kieliszku szampana, pomyślała Tempera. Oczyma wyobraźni widziała lady Rothley, wyjątkowo piękną w swej białej sukni, i lady Holcombe przyglądającą się jej z zazdrością. Lady Barnard zapewne jest uprzejma i miła, stara się sprawiać każdemu przyjemność, hrabia zaś — patrzy na belle-mère ciemnymi, wiele mówiącymi oczyma, a może nawet przeszedł już do ekstrawaganckich komplementów, brzmiących w jego ustach jak szczera prawda.