- Może chodziło o ciebie - odparła Shey. - Chyba nawet

Serce Jodie stanęło na moment. - Może i kiedyś byliście kochankami - zaczęła dzielnie. - Może? Byliśmy kochankami! Lorenzo uwielbiał mnie bezgranicznie. Wprost nie potrafił mi się oprzeć. Jodie poczuła ściskanie w żołądku. Natychmiast przypomniała sobie tryumfujący glos Louise: „John nie może mi się oprzeć". - Zdarzyło nam się nieporozumienie. Lorenzo był młody i porywczy. Nie mogłam pozwolić, żeby mnie tak traktował, więc rzuciłam go, żeby dać mu nauczkę. Jodie była sobie w stanie wyobrazić reakcję Lorenza. Jego duma musiała poważnie ucierpieć. Ale chyba prawdziwa miłość powinna być silniejsza niż duma? - Chce się z tobą ożenić, bo nic do ciebie nie czuje. Lorenzo boi się swoich uczuć do mnie i dlatego z nimi walczy. Ale nie będzie walczył wiecznie. Nie da rady. Za bardzo mnie pragnie. - To śmieszne - spróbowała zaprotestować Jodie. - Przecież nic go nie powstrzymuje przed małżeństwem z tobą. Gdyby tylko zechciał... - To wszystko wina jego matki - odpowiedziała Caterina ze złością. - To przez nią Lorenzo boi się przyznać publicznie do uczucia do mnie. Ale ja potrafię rozbudzić jego pragnienie. - Czy jego matka żyje? - Lorenzo nigdy nie przebaczył matce, że zdradziła jego ojca i odeszła z kochankiem. - Caterina wzgardliwie wzruszyła ramionami. - Tyle zamieszania o nic. Miał wtedy siedem lat, a ojciec był wystarczająco bogaty, by zapewnić mu doskonałą opiekę. Ale jemu to nie wystarczyło. Chciał, żeby matka wróciła. Błagał ją o to. Gino mi powiedział. Obaj ją uwielbiali. Była dla nich jak Madonna. Wielokrotnie próbowałam przekonać Lorenza, że nie powinien wciąż przejmować się tą aferą z dzieciństwa. Kobiety opuszczają mężów i dzieci, tak bywa i jestem pewna, że Lorenzo zostawi cię dla mnie, jeżeli okażesz się dość głupia, by go poślubić. Zapewniam cię, że nie zdoła mi się oprzeć. Tak jak John nie oparł się Louise. Co takiego było w kobietach pokroju Louise i Cateriny, że mężczyźni tak do nich lgnęli? Wprawdzie Caterina utrzymuje, że kocha Lorenza, ale chyba niezbyt go lubi, pomyślała Jodie. Dla siedmiolatka strata matki musiała być ciężkim przeżyciem, a jeżeli Caterina była mu bliska, to jej małżeństwo z jego kuzynem musiało umocnić w nim przekonanie, że kobiety są niegodnymi zaufania, amoralnymi, płytkimi i samolubnymi krętaczkami. Ku swojemu zdumieniu, Jodie zaczęła odkrywać w sobie sympatię do Lorenza. Jodie patrzyła na masywne granitowe mury Castillo. Była w ogrodzie sama, Caterina widocznie miała chwilowo dość swoich mrocznych dywagacji. Nie rozumiała, dlaczego Lorenzowi tak bardzo zależało na tym miejscu. Ale też nie wiedziała o nim prawie nic... Usłyszała chrzęst żwiru i rozpoznała kroki Lorenza. - Widziałem, że była tu Caterina. Powiedz mi, co mówiła. Typowy mężczyzna, pomyślała Jodie. Uważa, że nie tylko ma prawo zadawać mi takie pytania, ale i dostać odpowiedź. - Powiedziała, że byliście kochankami - odpowiedziała otwarcie. http://www.stomatologwarszawa.edu.pl Przez całą następną dobę czekał, że coś się wydarzy. Spodziewał się jakiejś reakcji z ich strony - czegoś podłego, bolesnego czy po prostu przykrego, ale nic takiego nie nastąpiło. - Powiedziałaś im? - spytał Sylwię wieczorem. - Tak. Bardzo spokojnie to przyjęły. - Do mnie nie odezwały się ani słowem. - Zastanawiałam się, czy to zrobią. To chyba dla nich zbyt trudne. - Tak sądzę. - Chloe trochę popłakała, potem zapytała mnie, czy to był chłopiec czy dziewczynka. „Siostrzyczka czy braciszek", jak się wyraziła. Odpowiedziałam, że nie wiem, a ona na to, że chciałaby mieć braciszka.

Odczekała chwilę, chcąc się upewnić, że Mick nie zamierza schodzić. Muzyka rozległa się znowu. - No dobra - szepnęła do siebie i zapaliła światło. Pokój nastolatki. Mnóstwo fotografii, oczywiście rodziny, cala jedna ściana obwieszona zdjęciami Richarda Waltersa - niektóre z Imo, inne jego samego albo z Karoliną. Nie, nie żadna świątynia. Sprawdź przestawał mówić. Sylwia chciała pojechać do pubu Pod Flaszką - podobno jej ulubionego. - Nie umiem wyobrazić sobie ciebie w pubie - powiedział, wyraźnie zaskoczony. - Tylko gdzie? - W kawiarni, w restauracji... W Kensington, Paryżu, Zurichu... i oczywiście w Hampstead. Ale w pubie - nie. 83 - Do większości z nich nie warto teraz zaglądać - przyznała. - To miejsca o bulwersujących nazwach, z maszynerią błyskającą światłami. - I z muzyką. - Delikatnie powiedziane.