powodu?

poduszki. Była zimna. Westchnęła, zastanawiając się, czy w ogóle będzie chciał z nią dzisiaj rozmawiać. I czy ich małżeństwo przetrwa jeszcze choć jeden tydzień, nie mówiąc o miesiącu. Kiepsko spała i czuła się bardzo zmęczona. Przewracała się z boku na bok, a kłótnia z Richardem powracała do niej wciąż w nowych, sennych wariacjach. Męczyło ją to, o co oskarżyła męża, martwiła się tym, co się stało z ich małżeństwem. Poprzedniej nocy Richard leżał przy niej bez ruchu. Wyciągnęła parę razy rękę w jego stronę, przepraszając i prosząc o wybaczenie, ale bez powodzenia. Nawet nie chciał jej słuchać. Bolało tak bardzo, że z trudem to znosiła. Wstała i skierowała się do łazienki. Żadnego dosypiania. Co prawda matka Richarda po długich negocjacjach zdołała w końcu wyrwać jej Emmę na jeden dzień, z solenną obietnicą, że dostarczy ją dziś wieczorem, ale musiała przecież otworzyć ,,Uncommon Bean’’. W deszczowe dni mieli jeszcze więcej klientów niż zwykle, bo jak lepiej można spędzić dżdżysty ranek? Kate przetarła zaspane oczy. Jednak dobrze, że teściowa zabrała wczoraj Emmę. W takim stanie nie poradziłaby sobie z córką i sobotnim http://www.studium-medyczne.info.pl 12 - Gdzie do tej pory uczyłaś się tańca? - pyta tydzień później Lynn, która przed lekcją siedzi przy drążku obok rozciągającej ścięgna nóg Laury. - U madame Rostovej. - Hm... coś tam o niej słyszałam. Laura domyśla się, że nie są to pochlebne opinie. Ostatnio i do niej dociera coraz więcej informacji na temat byłej nauczycielki. Na przykład taka, że madame Rostowa, choć się tym chełpi, nigdy nie była solistką w moskiewskim Teatrze Bolszoj. Co więcej, nie należała nawet do corps de ballet, a w dodatku wcale nie jest Rosjanką, tylko Polką albo Czeszką, która wyszła za mąż za rosyjskiego tancerza i posłużyła się jego nazwiskiem dla rozreklamowania swojej szkoły. Laura nie wie, ile w tym wszystkim jest prawdy. Nie chcąc więc powtarzać niepotwierdzonych wiadomości, zabiera się za ćwiczenia rozluźniające nadgarstki. Lynn akceptuje jej powściągliwość i nie wraca więcej do tematu właścicielki szkoły baletowej, do której najbogatsi ludzie w mieście wysyłają córki. Obie skupiają się na przygotowaniu swych ciał do lekcji. Pojawienie się Juliena Rousselina sprawia, że wszyscy obecni w sali stają, gotowi rozpocząć lekcję. Zanim to jednak następuje, nauczyciel idzie w jej stronę. Jest przekonana, że ma coś do omówienia z Lynn, on jednak mija asystentkę i zatrzymuje się przy Laurze. - Śpieszysz się gdzieś po lekcji? - Nie. - Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać. - Tak, oczywiście. Mistrz uśmiecha się i odchodzi. Daje głową znak pianistce i lekcja się rozpoczyna. Trema, która przed tygodniem utrudniała Laurze pracę, na następnych - środowych - zajęciach już się nie pojawiła. Tak samo było w piątek. Ale dziś dziewczyna znów ma problem z koncentracją; popełnia błędy przy drążku i potem w trakcie ćwiczeń na środku sali. Nie wychodzi jej nawet pas de soubresaut, z którym nigdy nie miała problemów. Rozpoczyna go tak, jak trzeba, z piątej pozycji, ale kończy nie w tej samej, lecz w czwartej. A przy ecarte udaje jej się wprawdzie unieść nogę wyżej niż zwykle, ale źle rozkłada siły, bo nie może jej tam utrzymać. „To nie jest sport. To jest balet, tu nie chodzi o to, żeby wyżej i dalej, ale o to jak” - przypomina sobie słowa, które Julien Rousselin kilka minut wcześniej kierował do innej uczennicy. To, że nie powtórzył ich teraz, daje Laurze nadzieję, że nie dostrzegł jej błędu. Próbuje się skupić, ale to nie jest jej dobry dzień. Nie dość, że pali ją ciekawość, o czym to nauczyciel, którego w myślach nazywa mistrzem, chce z nią porozmawiać, to jeszcze jej uwagę zaprzątają sprawy zupełnie niezwiązane z baletem. Na przykład Simon, brat Grace, który wczoraj niespodziewanie przyszedł do pokoju siostry, w chwili gdy Laura demonstrowała jej arabesque, i tak go zainteresowały poczynania Grace i jej opiekunki, że został ponad pół godziny. A potem, gdy Laura opuszczała dom Greenwoodów, odprowadził ją do samochodu i rozmawiali na tyle długo, że trudno by to było uznać za czysto kurtuazyjną konwersację. A teraz, i to w trakcie allegro, części lekcji składającej się ze skoków, podczas której konieczne jest szczególne skupienie, Laura przypomina go sobie i nie wiadomo z jakiego powodu, zastanawia się, czy rzeczywiście Paris, April... a może Amber - mieszają jej się te imiona - nie jest jego dziewczyną. Szybko płaci za swoje rozkojarzenie jete, nienależący do najprostszych skoków, kończy się katastrofą. Laura przewraca się i wygląda to na tyle groźnie, że zaniepokojony Joulien Rousselin przerywa lekcję, żeby do niej podejść. - Wszystko w porządku - zapewnia go Laura, błyskawicznie stając na nogi. - Na pewno nic ci się nie stało?

drzwi i wybiegli na dwór w ciemność. Noc była niewiarygodnie ciepła. – Jest tam – powiedziała cicho Lily, wskazując Freyę śpiącą smacznie w hamaku. Theo podszedł szybko do córki i spojrzał na nią z niedowierzaniem. Sprawdź Nie zwrócił uwagi na jej błagania i podszedł do niej z tyłu. – Mógłbym cię teraz zabić. – Schylił się, a ona poczuła na szyi jego oddech. – To byłoby za łatwe. I wyjątkowo łagodne, a nawet przyjemne, gdy się pomyśli o tym, co mi zrobiłaś. Gwałtowny szloch wstrząsnął jej piersią. Jak mogła sądzić, że Richard czy ktokolwiek inny zdoła ją ochronić przed Johnem?! – Świetnie – ucieszył się. – Widzę, że nareszcie zaczynasz coś rozumieć. Wiesz już, że nie można mnie pokonać, bo walczę o sprawiedliwość. – Zaśmiał się złowieszczo, budząc w niej jeszcze większe przerażenie. – Winni muszą ponieść karę. Tak jak twoja matka. I Clark Russell. Podniosła oczy, a on zaśmiał się ponownie. – Tak, moja droga. Wtrącili się w nie swoje sprawy i musiałem im wymierzyć sprawiedliwość.