Szybko ściągnęła przez głowę zakrwawioną sukienkę, narzuciła

sprawami, legalnymi albo i nie. Powinna czuć się rozluźniona, gdy nie było go w pobliżu. W obecności Diaza wszystkie jej zmysły działały na najwyższych obrotach, tak jakby miała do czynienia z tylko częściowo oswojonym dzikim zwierzęciem, któremu nie można w pełni zaufać. Kiedy nie było go w pobliżu, poczucie zagrożenia znikało, Milla nie musiała już się pilnować - i czasem czuła podstępne ukłucie gorącego pożądania. To było szaleństwo. Od czasu rozwodu z Davidem spotkała kilku mężczyzn, którzy ją pociągali. Próbowała zbudować kilka związków. Była świadoma ostrego iskrzenia między sobą a True Gallagherem, choć powody odmowy zaangażowania się pozostawały jasne i absolutnie nie kusiło ją, by cokolwiek odkręcać. Ale fakt, że czuła miętę do Diaza, był co najmniej niepokojący Ten facet był najniebezpieczniejszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkała. I nie an43 167 chodziło tu bynajmniej o choroby przenoszone drogą płciową. Diaz mógł być nieobliczalnie brutalnyW gruncie rzeczy nie znała go od tej strony; tamta noc w Guadalupe dała jej tylko pewne http://www.sun-technology.pl/media/ 67 - Zakładam, że ten facet śledził potem jeden z dwóch samochodów - chrząknęła, odrzucając natrętne myśli. - Chociaż nie jest to pewnik. Mógł też śledzić Briana i mnie. Nie mam pojęcia, czemu miałby to robić - no, chyba że z ciekawości - ale teoretycznie mógł. Później wparowałam do kantyny, oferując dziesięć tysięcy dolarów za informacje o Diazie. Tego ranka zadzwoniła kobieta, grożąc nam śmiercią, o ile nie odczepimy się od Diaza. Mamy coś jeszcze? Odpowiedziała jej cisza. - Według mnie - odezwała się wreszcie Joann - jedynym elementem, który zdecydowanie tu nie pasuje, jest ten tajemniczy napastnik. Cała reszta się zgadza. Powiedzmy, że ten jednooki nazywa

ładnych kilka dolarów od starych pryków ze specyficznym poczuciem moralności. Mogłoby się im nie spodobać, że szefowa organizacji wiąże się ze sponsorem. - Tak, dokładnie to samo od niej usłyszałem. Ale pracuj nad nią. Sam nie chcę za mocno naciskać, żeby nie wyjść na natręta. - Postaram się, chociaż obie mamy tak napięte terminarze, że Sprawdź - Zakładam, że ten facet śledził potem jeden z dwóch samochodów - chrząknęła, odrzucając natrętne myśli. - Chociaż nie jest to pewnik. Mógł też śledzić Briana i mnie. Nie mam pojęcia, czemu miałby to robić - no, chyba że z ciekawości - ale teoretycznie mógł. Później wparowałam do kantyny, oferując dziesięć tysięcy dolarów za informacje o Diazie. Tego ranka zadzwoniła kobieta, grożąc nam śmiercią, o ile nie odczepimy się od Diaza. Mamy coś jeszcze? Odpowiedziała jej cisza. - Według mnie - odezwała się wreszcie Joann - jedynym elementem, który zdecydowanie tu nie pasuje, jest ten tajemniczy napastnik. Cała reszta się zgadza. Powiedzmy, że ten jednooki nazywa się Diaz i że ktoś chciał go wrobić. Potem Diaz dowiedział się o