z nimi. Że będzie mogła zamienić z nim parę słów.

- W takim razie zapewne wiedziałabyś od nich, gdyby coś się szykowało. - Tutaj zawsze coś się szykuje. - Nie mówię o zwykłych zabawach, lecz o czymś poważnym, takim jak w Transylwanii. - Moim zdaniem na tamtej imprezie mógł nastąpić atak zbiorowej histerii... - zaczęła. - Jedna dziewczyna omal nie zginęła. Nadal nie wiemy, czy z tego wyjdzie. Byłoby więcej ofiar, gdyby policja nie przyjechała na czas, jestem tego absolutnie pewien. Sean pochylił się do przodu, splótł pałce. - Dobra, zreasumujmy. Ktoś organizuje imprezy i zaprasza na nie niczego nieświadomych gości, którzy mają stanowić danie główne albo dla grupy perwersyjnych bogaczy, albo dla seryjnych morderców seksualnych, albo... - Albo? - rzekł Bryan, gdy policjant urwał. Sean wzruszył ramionami. - Albo dla wampirów. Jessica miała sceptyczną minę. - Ktokolwiek to jest, czemu miałby przyjeżdżać akurat tutaj? - Bo tu nawet nie trzeba się ukrywać. Zwróciłabyś uwagę na jednego http://www.szfalnia.pl/media/ Na poniedziałek zamówił sesję Jeremy. Stojąc przed starą siedzibą rodu Montresse, Bryan McAllistair pomyślał, że przybył do Nowego Orleanu nie tylko w najlepszej porze roku, ale też w najlepszej porze dnia. Dzień już minął, a wraz z nim ustąpił morderczy upał, powoli nadchodziła noc. W tej części Dzielnicy RS 68 Francuskiej noc oznaczała spokój, gdyż tu już nie było neonów, głośnej muzyki ani jeszcze głośniejszego śmiechu podpitych turystów, tu jedynie docierały delikatne dźwięki walca gdzieś z oddali. A może Bryan tylko tak sobie wyobrażał, gdy patrzył na stojącą pod drzewami dawną rezydencję, odsuniętą od ulicy, otoczoną murem. Otworzył furtkę z kutego żelaza i wszedł na wyłożoną kamiennymi

RS 125 - Przepraszam - rzekł Bryan. - Ty pierwsza. - Nie, gość ma pierwszeństwo. Roześmiał się i chwycił ją za rękę. - To przecież bardzo szerokie schody. Spuściła wzrok, potem zerknęła na Bryana spod rzęs. Przypomniał sobie powiedzenie, że oczy są Sprawdź starego Frito Bandito. - Nie narzekam - odparł Dane. - W dzisiejszych czasach ważna jest technika. Właściciele sklepów 114 chcą mieć zainstalowane kamery, żeby oglądać złodziei na monitorach. - Nie masz poważnych spraw, co? - Wiesz, jak wygląda życie na Keys. Jest trochę spokojniejsze. Hector się skrzywił. - U nas też byłoby spokojniej, gdyby nie adwokaci. Zatrzymaliśmy faceta, który parę lat temu zabił swoją żonę i dzieci, a oni załatwili mu zwolnienie.