Alex i Tom podążyli za nią do kuchni, a Lily przysiadła na

wieczór. Głęboko wzruszyły ją ulga i radość Thea – a jeśli w jakiejś mierze się do tego przyczyniła, to tylko jeszcze bardziej ją uszczęśliwiało. Theo jest dobrym człowiekiem i kochającym, troskliwym ojcem, który zasłużył, by jego dzieci odwzajemniły miłość, jaką je darzy. Świadomość, że ukochana córka go odrzuca, musiała być dla niego istną torturą. – No cóż, to ukoronowanie tych wspaniałych wakacji, nieprawdaż? – rzekła pogodnie, zdecydowana nie dopuścić, by jakakolwiek chmurka smutku zasnuła uroczy wieczór. – Nie moglibyśmy marzyć o niczym więcej! Nagle Theo wstał powoli i podszedł do niej. Spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. – Czy zgodzisz się zatańczyć ze mną? – zapytał. – Nie umiem... nigdy jeszcze z nikim nie tańczyłam... – wyjąkała. Myśl o mężczyźnie obejmującym ją w tańcu zawsze napawała Lily lękiem. Jednak Theo ujął ją delikatnie za ramię i podniósł z krzesła. – To naprawdę nic trudnego. Pokażę ci – powiedział cicho, prowadząc ją na teraz już zatłoczony parkiet. – Pozwól po prostu, by twoje ciało poruszało się wraz z moim w rytm muzyki. http://www.szkolang.pl/media/ która to powiedziała. -Starałem się udowodnić żonie, że nic się między nami nie zmieniło - powiedział. —Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z tego, że to nie ma znaczenia. Ale Andrea już patrzyła na mnie inaczej. -Jak? -Jakbym był potworem, a nie człowiekiem. -Och, Richardzie. - Jej współczucie przyprawiało go o ból, mimo to słowa płynęły same. -Spała oddzielnie, jadła oddzielnie, a potem nagle, pewnego ranka, obudziłem się sam w domu. Nie zdobyła się nawet na to, żeby powiedzieć mi „do widzenia". - Oparł nogę kostką o kolano i dodał. - Zostawiła list.

sukienkę i błyszczące sandałki. Bujne kasztanowe włosy spadały jej na ramiona. Miała szczupłe opalone nogi, a paznokcie stóp pomalowała jaskrawoczerwonym lakierem. Lily nieco zdziwił jej wyzywający wygląd, niezbyt stosowny na rozmowę kwalifikacyjną. Jakby odgadując jej zastrzeżenia, panna Green powiedziała: Sprawdź – O co chodzi, kochanie? Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – Jeszcze jeden uśmiech. – Nie jesteś chyba zaskoczona. Zostawiłem ci prezent. – Zabiłeś... Richarda. – Owszem. Dlatego, że zabrał to, co do mnie należało, Julianno. Nie mogłem tego tolerować. – Skinął dłonią. – Podejdź bliżej. Z oczami pełnymi łez spełniła jego polecenie. Nogi miała jak z waty. W końcu stanęła przed nim ze spuszczoną głową. – Popatrz na mnie. – Gdy uniosła głowę, dodał rozkazująco: – Uklęknij. Łzy płynęły po jej policzkach strumieniami. Nie chciała umierać w tak poddańczej pozie, ale nie miała wyboru. Myślała tylko o tym, kiedy John ją zastrzeli i gdzie trafi kula.