Westchnęła tak głęboko, Ŝe był to niemal jęk. Nigdy nie zapomni smaku jego

skrył się za gęstymi chmurami i jedyne światło dochodziło z wnętrza domu. Dzieci dawno już spały. Pozwolił im zostać dłużej, ponieważ poza awanturą na początku wieczora zachowywały się cał- R S kiem przyzwoicie. Dziewczynki trzymały się Camryn, całkowicie ignorując pannę Tyler, więc po kolacji oznajmił niani, że jest wolna. Na wspomnienie Willow ubranej w nowy niebieski mundurek pokręcił z niedowierzaniem głową. Z początku miał trudności z rozpoznaniem jej. Później z trudem powstrzymywał śmiech. Jego rozbawienie bardzo ją oburzyło. Śmieszna z niej osóbka, pomyślał. W tej chwili obiekt jego rozmyślań skręcił w drogę wiodącą do Summerhill. Zamachał jej, by zaparkowała obok miejsca, w którym stał. Odkręciła szybę i spojrzała na niego pytająco. - Późno już, nie ma sensu niepokoić pani Caird wjeżdżaniem do garażu - wyjaśnił. Zauważył, że się przebrała. Zamiast ohydnego mundurka miała na sobie obcisłe dżinsy i białą bluzkę. http://www.szkolarodzeniazelazna.com.pl ziemię. - Jaki samochód? - spytała, osłaniając ręką twarz przed oślepiającym słońcem. R S - To stary samochód mojego ojca. Nie był używany, odkąd rodzice opuścili Summerhill. Oddałem go w zeszłym tygodniu na przegląd. Może go pani do woli używać, by wozić dzieci, czy jeździć nim do domu, gdy ma pani wolne, ale najpierw chciałbym, żebyśmy się nim razem przejechali. - Chce się pan upewnić, czy siadając za kierownicą, nie przeradzam się w pirata drogowego? - zaśmiała się. - A tak jest? - Przekona się pan na własnej skórze. - Spojrzała na niego

by wciąż mogła je obserwować. Zdjęła kostium. Pod wpływem impulsu uniosła do góry ręce i przeciągnęła się powoli, rozkoszując się dotykiem promieni słonecznych na nagiej, rozpalonej skórze. Nieopodal trzasnęła gałąź, Willow odwróciła się, by zobaczyć, co wywołało ten hałas, i wstrzymała oddech. Scott Galbraith Sprawdź sytuacji i jej dalszy pobyt tutaj jest wręcz niemoŜliwy. Musi tylko znaleźć kogoś na swoje miejsce. To samo dotyczy jej pracy w studio. Jeśli on po tej scenie z pocałunkami uzna, Ŝe nie mogą razem pracować, ona odejdzie. To oczywiste. Potrząsnęła głową. Nie. Nic, co dotyczy Marka Hartmana, nie moŜe być oczywiste. Przedtem wmawiała sobie, Ŝe sprawa jest jasna. Ale teraz nie miała złudzeń. Znając swoje uczucie do niego, nie moŜe przebywać z nim pod jednym dachem. Westchnęła. NajwyŜsza pora uświadomić sobie, Ŝe nic nie moŜe się wydarzyć między nią a Markiem. Musi jednak przyznać, Ŝe przez ostatnie dwa lata czekała na księcia z bajki. Pragnęłaby uwierzyć, Ŝe pewnego dnia stanie się dla Marka kimś więcej niŜ asystentką do spraw zarządzania. Tak czy owak przyznał, Ŝe jest piękna. Podobno jednak wszyscy męŜczyźni prawią kobietom komplementy. Szczególnie wtedy, gdy zamierzają przespać się z którąś. Teraz Mark zorientował się przecieŜ, Ŝe ona, Alli, nie umie się całować, nie