przyglądała się domowi.

konającą. Albo też myślała, jak Emma płacze ze strachu, a ona nie może jej pocieszyć. Gdyby do tego doszło, Kate prosiłaby Powersa, żeby zastrzelił ją zamiast córki. Ktoś zastukał lekko do jej pokoju. Kate rzuciła jeszcze okiem na Emmę, a potem podeszła do drzwi. – Tak? – To ja – usłyszała głos Luke’a. – Mogę wejść? Otworzyła drzwi i położyła palec na ustach. Luke skinął głową na znak, że rozumie, i wszedł do środka. – Chciałem się tylko upewnić, że... wszystko w porządku. – Jak najbardziej – potwierdziła, spoglądając kolejny raz w stronę Emmy. – Strasznie się boję, ale to nic nowego. – Będzie dobrze – zapewnił ją półgłosem. – Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby was chronić. Zajrzała mu w oczy, myśląc o obietnicach i przysięgach Richarda. A przecież w końcu okazało się, że nie były nic warte. – Nie jestem Richardem – powiedział, zgadując, o czym pomyślała Kate. – Przecież wiesz, że dotrzymuję słowa. Miał rację. Jej mąż mógł tylko marzyć choćby o odrobinie jego odwagi. http://www.ta-medycyna.net.pl biura. Muszę przygotować wypłaty. – Zmarszczyła brwi. – Oczywiście, jeśli chcecie dzisiaj dostać jakieś pieniądze. – Idź, idź. – Blake pchnął ją w kierunku biura. – Jestem bez grosza. – Musisz bardziej kontrolować swoje wydatki – zaśmiała się Marilyn. Blake pociągnął nosem. – Słowa mądrości od królowej szkolnych pożyczek. Wzięłaś już chyba wszystkie, co? – Pieprzę cię! Blake pokręcił głową. – To raczej wykluczone. Nie jesteś w moim typie. – Widzisz, Kate, że to nie ja zaczęłam – powiedziała Marilyn, patrząc koso na kolegę. – To on jest nieprzyzwoity!

Kate ze łzami w oczach spojrzała na córkę. Richard zdradził ją z matką Emmy. Coś obrzydliwego. – Czy on wiedział? – spytała, wycierając łzy wierzchem dłoni. – Czy... Richard o tym wiedział? – Nie, nic mu nie powiedziałam. – Spojrzała na swoje ręce, a potem znowu na Kate. – Początkowo chciałam oddać Emmę i zniknąć. Ale Sprawdź Malinda zaczerpnęła tchu, by kontynuować tę wyliczankę, ale w tej chwili Jack wstał, gwałtownie odsuwając krzesło. Jego onieśmielający wzrost, silna budowa, a teraz na dodatek zaciśnięte gniewnie usta sprawiły, że zamilkła. - Chłopcy, proszę iść do swoich pokoi i tam na 34 JEDNA DLA PIĘCIU mnie poczekać - Jack zwrócił się do całej czwórki głosem nie znoszącym sprzeciwu. Powoli, ze spuszczonymi głowami, chłopcy odeszli od stołu. Wiedzieli, co ich czeka i, co gorsza, Malinda też wiedziała. - Przepraszam za zachowanie chłopców - powiedział