- Chcę, jak najbardziej. Choćby ze względów

– Siedzimy na ganku z Madison i łuskamy fasolkę. – Cóż za sielanka! Roześmiała się beztrosko, ale wyczuła w jego głosie nutkę krytycyzmu, pomieszanego z nieoczekiwaną nostalgią. – A jak tam w Waszyngtonie? – Gorąco. – W końcu jest lato. Pogadamy, gdy tutaj wiśnie już przekwitną i zacznie się błoto. – J.T. mówił, że byliście w Wyomingu. – To była krótka wycieczka, ale miła. – Widziałaś się z Sebastianem Redwingiem? Lucy nie odpowiedziała od razu. Czy Jack wiedział o jej obietnicy, którą przed trzema laty złożyła Colinowi? Może podejrzewał, że spotkała się z Sebastianem, ponieważ ma jakieś kłopoty? W jego głosie nie było ani cienia podejrzliwości, ale wiedziała, że jej teść potrafi ukrywać emocje lepiej niż większość ludzi. – Tak – rzekła w końcu. – Dzieciom bardzo podobała się taka wycieczka. – Przypuszczam, że nie pojadą w tym roku na obóz? W zeszłym http://www.tabletkinalysieniee.pl/media/ córki. – Czy możemy jeszcze coś zrobić? – dopytywała się dziewczyna. – Na razie nic. Dziękuję. Gdy Lucy weszła do swojej sypialni, Sebastian był już na nogach. Zdjął koszulę. Całe ciało miał podrapane i posiniaczone, ale poza tym był w doskonałej formie fizycznej. Widocznie jednak nie cały czas spędzał w hamaku. – Możesz tu spać – powiedziała. – Wrzucę twoje ubranie do pralki. Jutro pojadę z dziećmi do motelu i przywiozę ci wszystko, czego możesz potrzebować. – Sam mogę tam pojechać. – Nie kłóć się ze mną. Nie jestem w odpowiednim nastroju. – Dobrze, proszę pani – uśmiechnął się Sebastian blado.

sprawę wychowała się sama. W ogóle nie czuła powołania do macierzyństwa. Jennifer sprawdzi się w tej roli nieporównywalnie lepiej niż ona. - W pałacu pracuje mnóstwo osób, poza tym Wasza Wysokość jest na miejscu, więc Jennifer nie powinna czuć się osamotniona - odparła. Sprawdź pomocy Sebastiana Redwinga. Po kolacji J.T. zgodził się łaskawie, by matka pomogła mu się spakować. Lucy wypatrywała w jego pokoju śladów broni i amunicji, ale niczego podejrzanego nie zauważyła. Pokój odzwierciedlał zwykły dla dwunastolatków chaos zainteresowań. Były tu plakaty z wędrownymi sokołami, wypchane zwierzęta, modele z klocków lego, sprzęt sportowy, gry komputerowe, ohydne figurki wojowników i potworów oraz o wiele za dużo samochodzików na baterie. W pokoju nie było telewizora ani komputera. Brudne ubrania leżały na podłodze razem z czystymi. Z na wpół otwartych szuflad zwieszały się skarpetki i bielizna. Pokój przesiąknięty był zapachem brudnych skarpet, potu i ziemi. Okno wychodziło na