nie mógł zwalić winy na alkohol ani brak uwagi ze strony Kate.

że nadeszła jej kolej. – Witaj, Julianno. Cofnęła się instynktownie, szukając dłonią klamki, chociaż wiedziała, że John już nigdy nie pozwoli jej uciec. Wziął pistolet i machnął nim w jej stronę. – Odsuń się od drzwi. Po tym wszystkim, co tu się stało, nie chciałabyś chyba niepokoić sąsiadów. Posłuchała go, czując, że serce zaraz jej wyskoczy z piersi. – O co chodzi, kochanie? Nie cieszysz się, że mnie widzisz? – Jeszcze jeden uśmiech. – Nie jesteś chyba zaskoczona. Zostawiłem ci prezent. – Zabiłeś... Richarda. – Owszem. Dlatego, że zabrał to, co do mnie należało, Julianno. Nie mogłem tego tolerować. – Skinął dłonią. – Podejdź bliżej. Z oczami pełnymi łez spełniła jego polecenie. Nogi miała jak z waty. W końcu stanęła przed nim ze spuszczoną głową. – Popatrz na mnie. – Gdy uniosła głowę, dodał rozkazująco: – Uklęknij. Łzy płynęły po jej policzkach strumieniami. Nie chciała umierać w tak poddańczej pozie, ale nie miała wyboru. Myślała tylko o tym, kiedy http://www.teczowakrainapila.pl się zostaje z obcymi. Praca jej ojca, podobnie jak Jacka, wymagała podróży. Nie tylko po Stanach, ale także po świecie. A kiedy jego interesy się rozwinęły, uznał, że rozsądniej będzie mieszkać za granicą. W jego planach przeprowadzki mieściła się żona, córka niestety nie. Uważał, że dla Malindy będzie najlepiej, jeśli pozostanie w Stanach, i zostawił ją pod opieką ciągle zmieniających się niań i opiekunek. Sam z żoną zamieszkał na Bliskim Wschodzie. Malinda buntowała się, zupełnie jak mali Brannanowie. Zmęczeni zachowaniem córki zdesperowani Comptonowie oddali ją pod opiekę niezamężnej ciotki.

– Nic pani nie jest? – Stojąca przy lustrze kobieta schowała szminkę do torebki. – Cała pani zbladła. Jakby zobaczyła pani ducha... Julianna jeszcze raz zamknęła i otworzyła oczy. Kobieta miała brzydką, ziemistą cerę, a włosy o barwie cynamonu stanowiły jej jedyną ozdobę. Zresztą i tak nie najwspanialszą, gdy się im przyjrzeć z bliska. Sprawdź – Czy... czy nie brakuje ci czegoś w naszym małżeństwie? Czy jesteś szczęśliwy? – A cóż to za pytanie? – Wyjął portfel. – Jasne, że jestem szczęśliwy. – Ja też. – Odetchnęła z ulgą. – Nie chciałabym, żeby coś... coś się z nami stało. – Nic się nie stanie, skarbie. – Rzucił kartę kredytową na rachunek. – Mogę ci to obiecać. ROZDZIAŁ TRZYNASTY Julianna złapała tramwaj na przystanku tuż koło baru ,,Buster’s’’ i pojechała do Citywide. Zajęła miejsce, które zwolnił wysoki, gruby mężczyzna, cuchnący piwem, tytoniem i potem. Zapach, który wciąż czuła, jak i ciepło jego ciała, działały na nią tak odpychająco, że przesunęła się na brzeg siedzenia. Nagle zaczęła tęsknić