Nie pierwszy raz jej strój budził poważne wątpliwości

Uśmiechnęła się. Może dlatego, że wreszcie oddalili się od huśtawek, a może dlatego, że rozbawiło ją to oględne zaproszenie malucha, który po wypadku z bumerangiem był przy niej taki onieśmielony. Nie czekając na dalsze zachęty, puściła się biegiem za Paolem. Gdy tylko Federico zniknął im z pola widzenia, Paolo przestał biec. Zatrzymał się i popatrzył na Pię. - Znam świetną kryjówkę. Chcesz się ze mną schować? Jak mogła mu odmówić? - Jasne. Chłopiec poprowadził ją ścieżką wiodącą pod obrośniętą różami pergolą. Pociągnął ją w bok. Między różami a bukszpanowym żywopłotem był wąski skrawek porośniętej trawą ziemi. - Tata na pewno tu nie zajrzy - zapewnił malec. - Wspaniałe miejsce - wyszeptała Pia, ścierając kroplę deszczu z dziecięcego noska. Przykucnęli przy zielonej ścianie. - Tylko trzeba uważać, żeby się nie pokłuć. R S - Tak. Te róże mają okropne kolce. Zobacz. - Paolo wyciągnął http://www.terazbudujemy.edu.pl/media/ Dlatego zdumienie odebrało jej głos. Ale Pierce wcale nie wydawał się poruszony. - Amy, człowiekowi nie jest potrzebny papierek, by udowodnić, kim naprawdę jest. - Dobrze ci mówić. Wystarczy, że popatrzysz na ścianę, gdzie wiszą twoje dyplomy. Uścisnął lekko jej dłoń i przysunął się bliżej. - To, jaką siebie wykreowałaś... Jego miękki głos był jak balsam na jej zbolałą duszę. Łagodził jej lęki, kruszył opory. - Te wszystkie cechy zawsze w tobie były - ciągnął Pierce. - Gdybyś ich nie miała, udawanie nic by nie pomogło.

pozostały żadne niedopowiedzenia. Rozmawiali swobodnie, zaśmiewali się z różnych zabawnych sytuacji. Jednak dziś coś się zmieniło. Intuicyjnie wyczuła to, gdy tylko przekroczył próg domu. Miał spiętą twarz, zmienione spojrzenie. W Sprawdź Amy. Za to Pierce był w szoku. - Gotowe - oznajmił Benjamin. - Teraz trzeba podlać? - Tak. Tam jest woda - wskazał im drogę. - Nalejcie do konewki. Chłopcy zeskoczyli ze stołków i rzucili się jeden przez drugiego. - Nie tak szybko! - zawołała za nimi Amy. - Bo się przewrócicie i jeszcze coś sobie zrobicie! Starała się zachować spokój, ale wciąż z trudem powstrzymywała śmiech. Kiedy chłopcy znikli, Pierce najpierw milczał dłuższą chwilę, a wreszcie powiedział: