- Arabella! Gdzie ona jest?

Gavin wstał z miejsca. - Na tym byśmy skończyli nasze zebranie - rzekł. Nie zdąŜył dokończyć zdania, gdy Mark zerwał się i ruszył ku drzwiom. - Bardzo się gdzieś spieszysz, Mark! - zawołał za nim Jake. - Faktycznie! - rzucił Mark przez ramię, nie zatrzymując się. Mark obrócił się i ujrzał twarz Alli, zmierzyli się wzrokiem. - Co to znaczy, Ŝe nie moŜesz dziś rano zaprowadzić Eriki do lekarza? Teraz czuła się niezręcznie. Kiedy Mark ubiegłego wieczoru wrócił do domu, Erika juŜ spała, Alli zaś czekała na niego... w jego łóŜku. - Przepraszam, wiem, Ŝe mówię ci w ostatniej chwili, ale wczoraj dostałam telefon z banku, Ŝe z samego rana muszę podpisać pewne dokumenty. Uniósł brwi, gdy idąc do łazienki przechodziła obok niego. Podszedł do niej. - Jakie dokumenty? - zapytał. Nim weszła do łazienki, obrzuciła go nieśmiałym spojrzeniem. - Kupuję Karze uŜywany wóz - mówiła. - Nic nadzwyczajnego, ale tylko na taki mnie stać, i dzięki za polecenie mi tego dealera. - PoŜyczyłbym ci pieniądze - powiedział takim tonem, jakby poŜyczanie pieniędzy miał w zwyczaju. - ZwaŜywszy pewne rzeczy, lepiej będzie, gdy skorzystam z usług http://www.thrustmaster.com.pl/media/ sucha. - Jaki mądry chłopiec! - Spojrzała na niego z podziwem. -Jesteś bardzo mądry! Mikey uśmiechnął się rozkosznie. - Mikey mądry! - zawołał, nie kryjąc zadowolenia. Był taki podobny do ojca! To samo błękitne spojrzenie, ten sam rozbrajający uśmiech. Jak mogła kiedykolwiek pomyśleć, że to niemiłe dziecko? - Na rączki! - zażądał. - Siusiu! - Już się robi. - Wzięła go na ręce, a on wtulił się w jej szyję, chwycił za włosy i odetchnął ich zapachem. - Czy już jesteśmy przyjaciółmi? - spytała, niosąc go do dużej łazienki po drugiej stronie korytarza.

Gloria przystanęła i popatrzyła na gospodynię. - Rób, o co proszę, Greto. Nie pytaj. Gnana, jakby sam diabeł ją pędził, dotarła na szczyt schodów, przebiegła przez korytarz i wpadła do sypialni matki. - Mamo! Hope spała. Nagle przebudzona, poderwała się na łóżku zdezorientowana i na wpół przytomna. Sprawdź Po spędzeniu przyjemnego popołudnia rozbawione towa¬rzystwo wróciło do Candover Court. Lady Helena obejrzała wszystkie jarmarkowe atrakcje, wydając pieniądze na niepo¬trzebne błahostki. Lord i lady Fabianowie również stanęli na wysokości zadania, pozbywając się swoich funduszy, lord Fabian kilkakrotnie nawet brał udział w rzucaniu do celu. Arabella i Diana, otrzymawszy od Fabianów po dwa szylingi, wydały je natychmiast na wizytę u wróżki zwanej Zabiną. Cyganka przepowiedziała im obu bogatych i przystojnych mężów, a chichoczącej Arabelli dodatkowo narodziny bliź¬niaków. Arabella poszła jeszcze popatrzeć na Josha Baldocka, który brał udział w zawodach we wspinaniu się na wy¬smarowany łojem słup. Młodzieniec miał na sobie stare ubranie, pobrudzone już po pierwszym etapie konkurencji. Widząc Arabellę, uśmiechnął się do niej szeroko, ona zaś po chwili wahania pomachała mu ręką. Lysander również przyglądał się z boku Joshowi. Kiedy po zakończeniu konkursu zawodnicy umyli się przy studni i poszli w stronę stoiska z piwem, kiwnął na chłopca. Josh, nieco zdenerwowany, podszedł z wolna. Nie zapom¬niał ich ostatniego spotkania, jednak markiz nie miał zamiaru czynić mu wymówek. - Czy potrafisz trzymać język za zębami? - zapytał. Młodzieniec wybałuszył na niego oczy, ale przytaknął skwapliwie. - Dobrze, w takim razie chcę, żebyś coś dla mnie zrobił. Josh znowu kiwnął głową, tym razem ostrożniej. - Lady Arabella zjawi się tu dziś wieczorem z jednym z moich gości. Chcę, byś ją miał na oku, tak, żeby nic jej się nie stało. Potrafisz to zrobić? - Jasne - odparł młodzieniec, patrząc w ziemię i przebie¬rając nogami. Przełknął ślinę i dodał: - Zawsze lubiłem Bellę. Jeśli będzie trzeba, dopilnuję, by była bezpieczna. Nie chciał pytać, dlaczego ów dżentelmen nie zamierza jej chronić. Może to jeden z tych londyńskich lalusiów, którzy uciekają w popłochu przy lada okazji? - Josh, przyjadę tu później, ale nie chcę zwracać na siebie uwagi. Nie podchodź więc do mnie, chyba że cię zawołam. Zrozumiałeś? - Tak jest, jaśnie panie. - Dobrze. - Lysander sięgnął do kieszeni i dał mu pół korony. - Tylko pamiętaj, nie pij za dużo. Możesz po-trzebować jasnego umysłu. - Dziękuję panu - odparł Josh i schował monetę. - Może pan na mnie polegać, zajmę się Bellą, chciałem powiedzieć lady Arabella - poprawił się zmieszany.