tu dużo szczęśliwsza... ze mną. Chętnie bym cię zachował tylko dla siebie. Kłopot sprawa mi

przed każdym drugą kartę, także odkrytą. Alecowi dostała się po raz drugi trójka. - Czy to dobrze? - spytała szeptem Becky. - Może i tak - odparł, a potem skinął głową rozdającemu, gdy ten położył przed sobą drugą kartę, tym razem zakrytą. - Widzisz? Teraz nikt z nas nie wie, co on trzyma w ręce. Przedtem dostała mu się ósemka, ale teraz? W tym właśnie cały urok tej gry. - Urok? To szarpanie nerwów! - Nikt nie ma dwudziestu jeden punktów - mruknął. - Co się teraz stanie? - Po kolei weźmiemy udział w grze. Zobaczysz. Spojrzała ponad jego ramieniem na graczy po prawej, którzy kolejno zaczęli wchodzić do gry. Spocony mężczyzna po drugiej stronie stołu, którego szczeciniasty podbródek prosił się o brzytwę, odpowiedział jej chytrym łypnięciem oka. Uniósł ku niej płaską flaszkę i wypił jej zdrowie iście zabójczym haustem trunku. Alec posłał mu lodowate spojrzenie i posadził sobie Becky na kolanach. Gdy nadeszła jego kolej, położył kolejne dwa czerwone sztony na białym krążku i zastukał w blat palcem. Rozdający dał mu trzecią kartę. - Trójka! - wykrzyknęła Becky i zaraz zamilkła. Alec miał więc dziewięć punktów, a do wygranej trzeba było dwudziestu jeden. Jeszcze dwa czerwone sztony znalazły się na krążku. Alec poprosił o kolejną kartę. Tym razem była to piątka. Pięć i dziewięć - czternaście. http://www.topfakty.pl/media/ bezmyślny samolub. A nawet... oświadczyłem się jej. - Czy naprawdę ją kochałeś? Milczał przez dłuższą chwilę. - Nie czułem względem niej tego, co teraz ty we mnie budzisz, Lizzie zawsze była mi droga, ale oświadczyłem się jej ze strachu, że jeśli wybierze Deva, to już nikt nigdy nie będzie mnie kochał. A potem spotkałem ciebie. I po pewnym czasie zrozumiałem, że lepiej jest dawać, niż brać. Kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem, czułem, że coś mnie ku tobie popycha. Ze będę mógł ci pomóc i że... że ty nie będziesz mnie surowo osądzać. Że mnie zrozumiesz. Nie wiedziałem o twojej niewinności. Prawdę mówiąc, zapomniałem już, czym ona jest. Dopiero przy tobie zyskałem szansę, żeby coś komuś podarować. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Zawsze będę ci wdzięczny za to, że pozwoliłaś sobie pomóc i obdarzyłaś mnie zaufaniem na tyle, bym mógł się o ciebie zatroszczyć. Dzięki temu znów mogę zacząć dobrze myśleć o sobie.

zobaczyć się ze swoim księciem! – Do salonu – rozkazał Filip, na co blondyn spojrzał na niego zdziwiony. Gdzie jego Adam…? Uśmiechnął się leciutko, spłukując pianę z włosów swojej klientki. Wczoraj nie zobaczył się z Adamem, bo podobno się wyprowadził, ale Krystian nie miał powodów do smutku. Filip i ten jego nowy facet, Gracjan, okazali się naprawdę w porządku! Powiedzieli mu nawet, jak może rozkochać w sobie księcia. Sprawdź - Chciałabym. Natychmiast wytłumaczyła sobie, że ta chęć wynika z powodów czysto zawodowych. Jadąc z nim, będzie mogła lepiej go poznać, a przy okazji zorientuje się, jak skutecznie działa jego ochrona. Jednak prawda była tak samo prosta jak jej odpowiedź. Miała ogromną ochotę z nim pojechać. - W takim razie jesteśmy umówieni. Uprzedzam, że będziesz zmuszona przetrwać razem ze mną długą i nudną ceremonię otwarcia czegoś tam. - Nie lubi pan nudzić się sam? Roześmiał się i znowu ujął jej rękę. Podniósł ją do ust i właśnie miał pocałować, kiedy z dołu dobiegł szmer głosów. Niezadowolony, chciał sprawdzić, kto im przeszkadza. - Gniew musi aż kipieć! - perorowała Tanya, idąc tak szybko, że reżyser ledwie za nią nadążał. - Julia nie jest bierna. Bez względu na konsekwencje mówi, co czuje. Do diabła, Maurice, umiem to pokazać. Potrafię grać! - Ja wiem, cherie. I wcale nie kwestionuję twojego talentu. Po prostu chodzi o to... - Mademoiselle - odezwał się Edward półgłosem. Bella miała okazję zobaczyć z bliska, jak książę Cordiny uśmiecha się do prawdziwej gwiazdy. Tak ją ta scena poruszyła, że bez namysłu cofnęła rękę i mocno splotła palce obu dłoni. Tanya spojrzała w stronę schodów. Powolnym ruchem odgarnęła z twarzy pasmo jasnych włosów. Nawet Bella musiała uczciwie przyznać, że niewiele kobiet łączy w sobie taką wielką urodę, wdzięki zmysłowość. - Wasza Wysokość - odezwała się swoim niepowtarzalnym, głębokim głosem i schyliła w oficjalnym ukłonie. Potem ruszyła w górę, a Edward wyszedł jej na spotkanie. Kiedy zeszli się w połowie drogi, wyciągnęła rękę i czule dotknęła jego policzka. Potem przyciągnęła go do siebie i pocałowała na powitanie. Bella mocno zacisnęła zęby. - Długo się nie widzieliśmy, Wasza Wysokość. - Zbyt długo. - Edward zamknął jej dłoń. - Czy mi się zdaje, czy jeszcze bardziej wypiękniałaś? Jesteś niesamowita.