– Wcale się nie wygłupiam. Masz spać na łóżku i koniec!

Nieśmiałość zniknęła. Wahanie też. Jack wyczuł tę zmianę, tę niecierpliwość. Jego palce powróciły do poprzedniego rytmu, jej ciało go zrozumiało i uległo. Jack znów objął prowadzenie. Jego język penetrował głębię jej ust, a palec, wsunięty głęboko, przywłaszczał sobie jej dziewictwo. Malinda wbiła paznokcie w ramiona Jacka i wygięta w łuk poddała się przeszywającym ją falom najwspanialszej rozkoszy. Czuła się pełna, zaspokojona... czuła się jak w pełni ukształtowana kobieta. JEDNA DLA PIĘCIU 111 Ujęła jego twarz w dłonie. - Kocham cię, Jack - wyszeptała w ciemności. Te słowa zmroziły go do szpiku kości, poczuł się jak pod lodowatym prysznicem. Tego właśnie się obawiał, choć raczej podświadomie. Kobieta, która przed chwilą przeżyła swój pierwszy orgazm, zawsze myśli, że kocha mężczyznę, który to sprawił. Malinda nie była pierwszą, która myliła pożądanie z miłością. http://www.tworzywa-sztuczne.info.pl Julianna zrobiła wielkie oczy. – Ale z ciebie szczęściara! – westchnęła z zazdrością. – Też chciałabym mieć taką pracę. Mam nadzieję, że wkrótce coś znajdę. Potem rozmowa zeszła na inne tematy. Rozmawiały bardzo długo. W końcu Julianna spojrzała do wnętrza pustej filiżanki i powiedziała: – Ojej, jak ten czas leci. Muszę już iść. – Wstała. – Będziesz tu jutro? – Jutro? – powtórzyła Sandy. – A przyjdziesz? Dziewczyna wyglądała na tak oszołomioną, że Julianna musiała powstrzymać uśmiech. – Czemu nie? – Wzruszyła ramionami. – Powiedzmy, o ósmej. Będziemy mogły pogadać o książce. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

John patrzył na niego przez chwilę, a potem zaśmiał się zimno. – I co chciałeś zrobić z moim notesem, bohaterze? Złamać kod i dogadać się z kimś z Firmy? Śmiechu warte. Nie widzisz, że cię wrobili? To nielojalne skurwysyny bez krzty honoru. – Zabawne, ale oni mówią to samo o tobie. – Luke patrzył to na Johna, to na Emmę, czekając na odpowiednią okazję. Ręką zatoczył krąg. – Sprawdź wając, po czym znowu zapadła w sen. Przeszył go dreszcz radości. Tęsknił za Laurą, za rozmową z nią. Tylko przy niej czuł się pełnowartościowym człowiekiem, miał wrażenie, że blizny nie mają znaczenia. Czekając na właściwy moment, wziął książkę ze stolika nocnego i otworzył ją w zaznaczonym miejscu. Zaczął czytać. Senny uśmiech na twarzy Kelly sprawił, że poczuł się jak król. Richard wszedł do biblioteki i zamarł. Była pusta. Laury nie było w swoim pokoju ani u Kelly. Wyszedł z biblioteki i skręcił w lewo. Poszedł do nieużywanego, zachodniego skrzydła, przeznaczonego pierwotne dla gości i służby. Czuł panikę. A jeśli coś się jej stało? Zawołał ją cicho. Gdy nie usłyszał odpowiedzi, zaczął otwierać gwałtownie jedne drzwi za drugimi.