aktom okrucieństwa.

organizacji pracy. W ciągu dwudziestoletniej kariery w biurze podpadał sześć razy. Zawsze tłumaczył się tak: wcale nie jestem niekompetentny, tylko przełożony chce mnie wykończyć. - Albert Montgomery, chodząca reklama degradacji rządu. Glenda wreszcie się uśmiechnęła. - Jeśli zrobisz nalepkę tej treści, ja pierwsza przykleję ją sobie na zderzaku! - Po chwili spoważniała. - Zanim całkowicie skreślimy Alberta, powinniśmy rozważyć jeszcze jeden czynnik. Chociaż Albert nie jest najlepszym agentem, nie ma zbyt wiele czasu. Ustalono, że Elizabeth zginęła około dwudziestej drugiej trzydzieści we środę. Albert nie ma alibi na ten czas. Poza tym twierdzi, że czwartek i piątek spędził w Filadelfii, pomagając w pracy innym agentom. Ale to nieprawda. Skontaktowałam się z nimi. Widzieli go tylko w piątkowy poranek. W ten sposób czas od popołudnia w środę do niedzieli rano pozostaje kwestią otwartą. Oznacza to, że mógł odwiedzić Mary Olsen w Wirginii albo zjawić się w domu starców na Rhode Island, albo też polecieć na Zachodnie Wybrzeże na spotkanie w Portland. Tego po prostu nie wiemy. - A bilety lotnicze, wizyty w hotelach...? - Sprawdzenie karty kredytowej niczego nie dało. Oczywiście, w promieniu trzech godzin lotu jest jeszcze pół tuzina lotnisk. Mógł wylecieć z każdego http://www.tworzywa-sztuczne.net.pl życia w więzieniu, bo zebrało mu się na bohaterskie pozy. – A co z Becky? Może ona coś widziała... – Lekarze mówią, że jest w szoku. – Quincy jest specjalistą. – Odkąd to masz taką dobrą opinię o agentach FBI? Zaraz, zaraz. A więc to tak? Byłaś na randce z tym facetem! – Przywiąż mi kamienie do nóg i utop w rzece. – To nie jest śmieszne. – Shep, jeśli zależy ci na prawdzie, pomóż mi trochę. Pozwól przynajmniej Quincy’emu przesłuchać Becky. – Nasz prawnik nigdy się na to nie zgodzi. – Trudno. – Nie mogę. Nie... Muszę najpierw pogadać z Sandy. Daj mi porozmawiać z Sandy.

dziesięciomilimetrowy Smith & Wesson. W magazynku mieściło się dziesięć naboi i jeszcze jeden był w lufie. Oprócz pistoletu w kaburze znajdowały się dwa dodatkowe magazynki, więc razem miał trzydzieści pocisków. - Tylko ja mogę mieć przy sobie broń na pokładzie samolotu - powiedział - więc wezmę waszą broń włącznie z miotaczami gazu. Resztę możecie pakować, Thelmo i Luise'o. Po przyjeździe do Portland musicie cały Sprawdź - Jak mówią, rodziny się nie wybiera. - Do diabła z Tristanem Shandlingiem! - powiedziała Rainie. - Mów dalej, a zginiesz z mojej ręki. - Daj spokój, Rainie. To są ekscytujące wiadomości! Twoja matka zmarła. Nie miałaś żadnych ciotek, wujów, braci ani sióstr. Zastanów się nad tym. Może jednak masz ojca! Prawdziwego, żywego człowieka, który bardzo chce cię poznać! - Nie ma dowodu na to, że jest moim ojcem - odparła zdecydowanie Rainie. - Może i spał z moją matką trzydzieści dwa lata temu! Ale nie jeden! - Zrobisz analizę krwi? - Nie wiem. - Rainie...