Skinęła głową od niechcenia.

mu się w snach niezaleŜnie od jego woli. Czy aby mówi szczerze, zastanawiał się przełykając tamującą mu oddech ślinę. - Czy tego właśnie chcesz? - zapytał szorstkim nieco głosem. - Tak. Spoglądając na niego, uniosła głowę, a on aŜ oniemiał z wraŜenia: ten sam wyraz poŜądania, jaki malował się na jego twarzy - wiedział o tym - dostrzegł w jej oczach. Miała więcej do stracenia niŜ on, gdyŜ był pewien, gotów by się o to załoŜyć, Ŝe jest dziewicą. Tak, to niemal pewne. Gdy ją całował, była kompletnie zdezorientowana. On działał, a ona chętnie poddała się temu. Musiał przyznać, Ŝe bardzo był z tego rad. Nigdy jeszcze nie miał do czynienia z dziewicą i bardzo chciał stanąć na wysokości zadania. - Jeśli jesteś pewna, to podejdź do mnie. Nie odrywając spojrzenia od jego oczu, podeszła do niego. - BliŜej - szepnął, gdy delikatny kobiecy zapach dotarł do jego nozdrzy. Obserwował, jak przełyka ślinę, widział, jak zadrŜała, gdy stanęła z nim prawie twarzą w twarz. Prawie. - BliŜej - powtórzył. Uniosła brwi wyraźnie zdziwiona. Jeszcze jeden krok i wpadłaby na niego. Uśmiechnęła się kącikami ust. Mark słyszał jej przyspieszony oddech, przyglądał się, jak się zbliŜa, wtedy tak wymierzył odległość, by przekonała się, jak bardzo jej pragnie. Z nagłej zmiany http://www.ua-polska.pl/media/ - To bardzo miłe z twojej strony, Lysandrze, że pozwoliłeś pannie Stoneham wziąć udział w pikniku. - Opiekuje się dziewczętami - odparł krótko markiz. W tej samej chwili Arabella wydała z siebie okrzyk zupełnie niestosowny dla damy, po którym nastąpiła łagodna nagana ze strony Clemency. - Jestem pewna, że bardzo się stara. - Oriana ścięła Parasolką pokrzywę. Markiz nie odpowiedział. - To oczywiste, że biedaczka jest przyzwyczajona do większych wygód - ciągnęła. - Co masz na myśli? - zdumiał się Lysander. - No cóż, zauważyłam, że nosi jedwabne pończochy. Jaka guwernantka może sobie na to pozwolić? A szal, który miała na sobie zeszłego wieczora? Czysty jedwab, i to bynajmniej nie z tych najtańszych. Nastąpiła chwila ciszy. Lysander zmarszczył brwi i wy¬glądał na zamyślonego. Oriana rozejrzała się wokół siebie i odetchnęła głęboko. - Ach! - westchnęła głośno. - Jakie świeże, wiejskie powietrze! Czasem zastanawiam się, dlaczego wybraliśmy życie w mieście, kiedy tutaj jest tak pięknie. - Udajesz, że nic cię nie obchodzi? - Co takiego? - zapytała z zakłopotaną miną. - Panna Stoneham.

Balansowała na krawędzi. Jeden nieopatrzny ruch, a może stracić równowagę i na zawsze oddać swe serce temu mężczyźnie. A zakochanie się w doktorze Galbraicie byłoby największą pomyłką jej życia. Nie, drugą największą, uznała. Największym błędem, jaki kiedykolwiek popełniła, było pomylenie siedem Sprawdź Jake uśmiechnął się i powiedział: - Przepraszam, ale czeka na mnie moja pani. - Na mnie teŜ - rzekł Logan, wkładając kurtkę. Jego szarozielone oczy emanowały spokojem człowieka, który wie, Ŝe ukochana czeka na niego w domu, i nie zamierza tracić czasu po próŜnicy. Mark przyglądał się tym dwóm męŜczyznom idącym w stronę drzwi, po czym rzekł: - A pamiętam czasy, gdy nie było kobiet w waszym Ŝyciu. Jake, juŜ u progu, powiedział: - Wiesz, jak to jest... - I po chwili milczenia: - Widocznie ty nie chcesz być z dziewczyną. Ale głowę daję, Ŝe pewnego dnia pojawi się u twego boku... - Wyszedł, bo Logan deptał mu po piętach. Mark zmarszczył brwi i omiótł spojrzeniem Toma, Connora i Gavina.