wciąż karzesz siebie samego?

przypatrując się jej pracy. - Śniadanie czeka na ciebie. Czy mam ci nalać kawy? - Nie przeszkadzaj sobie. Gotowanie jest fascynującym zajęciem! - Spróbował palcem cukru. Gdy chciał tak zrobić po raz drugi, chwyciła go za rękę. - Przestań. To w bardzo złym guście. - Dlaczego? - Otworzył szeroko oczy. - Nie patrz na mnie w ten sposób, lepiej sprawdź, czy woda już się gotuje. Podniósł się niechętnie. W kuchni robiło się coraz goręcej. Becky zaczęła krajać brzoskwinie na kawałki. - Nie jestem pewien, czy woda się gotuje. Skąd zresztą mam wiedzieć? - Dziękuję, wierzę ci na słowo. Alec podszedł do niej i objął ją w pasie. Potem jego ręce przesunęły się niżej i Becky nagle zdała sobie sprawę, że unoszą jej suknię. - Mam apetyt na ciebie, Becky... - Zjedz raczej to. - Drżącymi rękami podała mu kawałek brzoskwini. Przyjął go, pozwolił opaść jej sukni, a potem sięgnął po brzoskwinię, żeby i ona zjadła kawałek. Becky połknęła go z przymkniętymi oczami. Gdy je otworzyła, Alec znów zamierzał ku niej sięgnąć. Powstrzymała go łagodnie. - Cierpliwości! - Wiesz, że w niej nie celuję. Co teraz? - Zmarszczył nos na widok salaterki z białkami. - Trener od boksu każe mi je pić na surowo. Mam tego po uszy! - Zaraz zobaczysz. Umiejętnie ubiła pianę z białek i dodała do niej mleka. Roztarła tę http://www.usggenetyczne.com.pl/media/ Odkąd bowiem Michaił odziedziczył po angielskim dziadku tytuł hrabiowski, jedni i drudzy wręcz się o niego bili. Dziadek był zagorzałym torysem, jak wszyscy Talbotowie, ale fama głosiła, że Michaił może wybrać lojalność względem przyjaciela z lat młodości, cara Aleksandra. Ten zaś podczas swojej ostatniej wizyty w Anglii jawnie sprzyjał wigom. Torysi dzierżyli co prawda ster rządów, lecz car był głęboko przekonany, że dni ich władzy są policzone i przyszłość Anglii zależeć będzie od wigów. Michaił zgadzał się z tym, chociaż obie partie były mu równie obojętne, lecz liczyło się tylko to, która okaże się dla niego bardziej użyteczna. Zapewne wigowie, ale wolał, by oni sami doszli do takiego wniosku. - W przyszłości zamierzamy dokonać wielkich zmian... - oznajmił z przekonaniem Westland i rozpoczął wyjaśnienia. Michaił słuchał go nieuważnie, czujny na odgłosy z zewnątrz. Przytakiwał co prawda księciu i udawał, że się zastanawia, lecz dawno już powziął własne plany.

- Najmłodszy książę mieszka w innym skrzydle - zauważył. - Nie szkodzi. Spiesząc na ratunek rodzinie, ulegnie śmiertelnemu wypadkowi. Niech pan zacznie gromadzić moje pięć milionów. - Uśmiechnęła się, wstając, ale nie zrobiła kroku w stronę drzwi. Wyraźnie dawała do zrozumienia, że czeka na pozwolenie. Blaque także wstał, ale zamiast się pożegnać, podszedł do niej i wziął ją za ręce. - Po świętach planuję zrobić sobie dłuższe wakacje. Chcę pożeglować, posiedzieć na słońcu. Jednak taka wyprawa bez odpowiedniego towarzystwa nie ma uroku. Żołądek podszedł jej do gardła. Miała nadzieję, że nie spostrzegł, iż wstrząsnęła się z obrzydzenia. - Kocham słońce - odparła. Nie cofnęła się, gdy stanął bardzo blisko. - Legenda głosi, że porzuca pan kobiety z taką samą łatwością, z jaką je zdobywa - dodała z uśmiechem. Sprawdź Napis na złotej tabliczce głosił: „Ósmy książę Hawkscliffe”. - Był doprawdy pechowcem - ciągnął Alec takim tonem, jakby mówił o cudzej rodzinie. - Nigdy nie powiedział mi złego słowa i miał tyle przyzwoitości, żeby nas wszystkich uznać za swoje potomstwo. Dla uniknięcia skandalu. O mało się nie zakrztusiła herbatą. - Mówisz, że on... nie był twoim prawdziwym ojcem? - Nie, kochanie. Mój prawdziwy rodziciel wpadł mamie w oko pewnej nocy, kiedy w teatrze Drury Lane grał Hamleta. Becky nie była przewrażliwioną damą z towarzystwa, lecz przydałyby się jej teraz sole trzeźwiące. - Był... aktorem? - Tak. - Alec uśmiechnął się z fałszywą słodyczą. - Nazywał się Philip Preston - Lawrence. Kobiety za nim szalały. Mówiono mi, że wyglądam całkiem jak on. - Wzruszył