butelką szampana. Teraz pozostawało tylko przekonać Kurkowa, żeby sprzedał Talbot Old

- Co znowu? - Niebezpieczeństwo publicznego upokorzenia i być może największego błędu w życiu! Przyjęta przez nią celowo teatralna maniera zainteresowała Parthenię. Becky siadła na ławeczce naprzeciw niej, podczas gdy wóz z wolna wyjeżdżał na brzeg. - Milady, jestem jedną z sierot po marynarzach. Niejednokrotnie już wspomagała pani naszą rodzinę dzięki turniejowi wista. - Ach, tak? - Owszem. Jest pani naszą dobrodziejką. Wszyscy modlimy się za panią co wieczór przy naszym skromnym stole... siedmioro moich braci i sióstr, nasza nieszczęsna chora matka, no i ja. - Och, jakże mi miło - powiedziała Parthenia nieco łagodniejszym tonem. - Rzecz jasna, nie zniosłabym, gdyby stało się pani coś złego. Moja wyprawa tutaj może kosztować mnie utratę pracy, lecz matka powiedziała, że naszym obowiązkiem jest ostrzec panią. - Becky rozejrzała się nerwowo dookoła i zniżyła głos. - Służę u pewnego dżentelmena z rządu. - Czy to wig? - Nie, torys. Bardzo szlachetny pan z Biura Spraw Zagranicznych. - Ach, pojmuję. Becky zrozumiała, że Parthenia natychmiast zacznie się głowić, kim jest ów wymyślony przez nią torys. http://www.zabudowabalkonow.biz.pl/media/ - Wkrótce odwiozę cię do domu! Becky uśmiechnęła się do niego, lecz nie była pewna, czy poczuje się w Talbot Old Hall jak u siebie, jeśli zabraknie tam Aleca. Następnego ranka Alec spał do wpół do dziesiątej, bo Becky nie miała serca przerywać mu zasłużonego odpoczynku. Postanowiła wziąć się do gotowania i uraczyć go jednym ze swoich najlepszych puddingów. Nachyliła się nad piecem kuchennym z całą kolekcją szpikulców i rożnów, poruszyła węgle i postawiła na ogniu dwa rondle z wodą. Potem się wyprostowała i zaczęła wachlować cienką chustką, którą zasłaniała dekolt sukni. W kuchni panował taki żar, że ograniczyła troskę o skromność do koniecznego minimum - zrezygnowała z pończoch, halki, gorsetu i miała na sobie tylko prostą sukienkę z bladoróżowego muślinu, świeżą koszulę oraz parę trepków. Otarła pot z czoła i wsadziła ostrożnie do dzbanka z wodą płótno służące do gotowania puddingu, manewrując łyżką w ten sposób, by tkanina pływała po wierzchu.

- Jakim cudem? Przecież jest taka młoda! - Isabella jest już drugą generacją. Wprawdzie jej ojciec przeszedł na emeryturę, ale nadal uchodzi za niedościgniony wzór wśród agentów ISS. Właśnie on szkolił Emmetta. - Dziesięć lat... - powtórzył Edward. W ilu wcieleniach zdążyła już wystąpić? Ile kłamstw wyszło z jej ust? - Wiele wskazuje na to, że Isabella ma wrodzone predyspozycje do tej pracy - zauważył Carlise. Zignorował groźny błysk, który po tych słowach pojawił się w oczach Edwarda, i spokojnie mówił dalej: - Po przeczytaniu raportu przygotowanego przez Emmetta zaakceptowałem jego wybór. Isabella była wprost stworzona do realizacji naszych planów. - Blaque często posługuje się kobietami - mruknął. Sprawdź Pomyślała, i to nieraz. Odkąd Emmett uprzedził ich o zagrożeniu, nie zaznała chwili spokoju. Bała się, ale strach nie działał na nią paraliżująco, nie zmniejszał jej determinacji. - Napisałam tę sztukę - mówiła, poprawiając w lustrze włosy. - Wyprodukowałam ją, ale - podniosła głos, nie pozwalając sobie przerwać - nie to jest najważniejsze. Pierwszym powodem, dla którego muszę być dziś w teatrze jest to, że jestem twoją żoną. Argument był mocny, jednak nie na tyle, by skłonił go do zmiany zdania. Chciał, żeby została w pałacu, bo tu była bezpieczna. Tu nie mogło spotkać jej nic złego, na zewnątrz zaś, wręcz przeciwnie. - Kochanie, posłuchaj. Wiesz, że Emmett rzadko się myli. Chyba nie chcesz narażać siebie i dziecka? Rozumiem, że ta sztuka jest dla ciebie ważna, ale... - Ty jesteś ważniejszy - wtrąciła szybko. - Wobec tego zrób to, o co cię proszę. Na moment zacisnęła zęby, chcąc w ten sposób przeczekać największe wzburzenie. - Jasper, a zostaniesz tu ze mną? - Przecież wiesz, że zostałbym, gdyby to było możliwe. - Niecierpliwie przeczesał palcami włosy. - Nie mogę zamykać się w czterech ścianach za każdym razem, gdy Blaque nam grozi. - No właśnie. Robisz to dla Cordiny. Nie zapominaj, że teraz to także moja ojczyzna. - Alice, jesteś dla mnie najdroższa na świecie. Tak niewiele brakowało, abym cię stracił. Znała go i wiedziała, że to ona musi zrobić pierwszy krok. Podeszła więc do niego i wzięła za ręce. - Ty też jesteś dla mnie najdroższy - mówiła, patrząc mu głęboko w oczy. - Dlatego usiądę obok ciebie w królewskiej loży, bo tam jest moje miejsce.