z coraz większym zaciekawieniem, jak Alec wymienia kordialne uśmiechy ze znajomymi

Ale mimo wszystko blondynowi było żal przyjaciela. Bo przecież najlepiej wiedział jak nieprzyjemna jest nieodwzajemniona miłość. Książę także go nie kochał, ale były jakieś szanse, że zrobi to w najbliższej przyszłości. Przynajmniej tak uważał Krystian. A Karol… Cóż. Blondyn nigdy nie będzie w stanie traktować go inaczej niż przyjaciela z dzieciństwa. - No i tak to wygląda – zakończył opowiadanie swojej dramatycznej historii. Marta spojrzała na niego, ukrywając rozbawienie. Co mogła poradzić na to, że miłość Krystiana do „idealnego księcia z bajki” była po prostu zabawna? Zabawny jedynie nie był wątek o Karolu. Dziewczyna naprawdę lubiła tego chłopaka. Odchrząknęła, przeczesując palcami swoje rude włosy. - Z tym księciem to masz poważny problem – powiedziała ironicznie, potakując. - No! Ale mówię ci, warto się dla niego starać! Jest po prostu boski! I ma cudowny charakter i w ogóle cały jest cudowny – rozmarzył się, popijając Coca-colę light. Musi przecież dbać o linię. Siedzieli na zapleczu, gdyż akurat nie mieli żadnych klientów. Najbliższa umówiona klientka była za godzinę, tak więc mogli sobie trochę porozmawiać. A że przez ostatnie dwa dni Krystian nie miał komu mówić o swoim księciu, ten zaszczyt kopnął Martę. Dlatego też ruda od jakichś piętnastu minut słuchała wywodu blondyna na temat cudowności jego księcia. - Krystian… - zaczęła, nagle poważniejąc. Na jej ustach już nie błąkał się ten http://www.zdrowezeby.com.pl choć wiedziała, że wszystko zależy teraz wyłącznie od Aleca. Aby ich plan się powiódł, nie wystarczyło tylko wyeliminować Michaiła z gry. Alec musiał również zwyciężyć cały turniej. Gdyby mu się to udało, nie tylko mógłby zwrócić jej dom, lecz także zyskać niewyobrażalne wprost bogactwo. Wysokość nagrody, trzysta dwadzieścia tysięcy funtów, była po prostu porażająca. Na każdego członka zwycięskiej pary przypadało po połowie, czyli sto sześćdziesiąt tysięcy funtów, minus - rzecz jasna - dziesięć procent na rzecz wdów i sierot. Obydwaj zwycięzcy po zakończeniu turnieju mieli być fetowani na specjalnym balu. Becky wiedziała, że Alec z trudem panuje nad sobą. Prawie nie spał w nocy, krążąc w kółko po pokoju, a potem siedział w ogrodzie i palił cygara. Niemalże nie tknął jedzenia, lecz wypił cały dzbanek mocnej kawy. Chociaż doceniał jej wsparcie, bujał gdzieś daleko myślami. Odkąd zdołał pogodzić się ze sobą, całą uwagę skupił na turnieju. Becky wiedziała, że to niebezpieczne. Spostrzegła, że rano wyglądał zupełnie tak samo jak podczas morderczej

- Zo... zostawcie mnie w spokoju. Nie zrobiłam nic złego! - Jasne, że nie, moja miła - zamruczał wysoki mężczyzna tuż przed nią. Miał lodowate, jasnobłękitne oczy i rozwichrzone rudawe włosy. - Nie bój się. Nazywam się Draxinger, a to moi przyjaciele. - Podał jej wypielęgnowaną, białą dłoń. - Czy chciałabyś wejść do środka? Spojrzała na niego gniewnie. Nie ufała jego uprzejmości ani ofercie gościny. Sprawdź Musimy tylko znaleźć dla ciebie jakieś schronienie na ten czas i możliwie jak najkorzystniej sprzedać rubin. Czy mogę go obejrzeć? Wyciągnęła kamień zza stanika i podała mu, tym razem z większym zaufaniem. - Przykro mi, że musimy go spieniężyć. - Alec podszedł z rubinem do najbliższego witraża, żeby obejrzeć klejnot dokładnie. - Mam sporo przyjaciół wśród arystokracji, większość wprost przepada za takimi błyskotkami. Może Drax czy Rush mogliby go przechować? - Nie! Proszę, przyrzeknij mi, że nie będziesz w to mieszał nikogo innego! - Będzie mi wprawdzie trochę trudniej, ale... dobrze już, dobrze. Skoro tak bardzo się boisz... Zresztą jestem pewien, że poradzę sobie sam. - Dziękuję - odparła z ulgą. - Niech mu się jeszcze raz przyjrzę. - Alec wyjął rubin z woreczka. - Mówią, że mam dobre oko do pięknych rzeczy - powiedział z krzywym uśmiechem.