schodach.

opedzic. Brzecza, robia mnóstwo hałasu, a potem próbuja u¿adlic. - Spojrzał ponuro na brata. - Poradze sobie z Cherise. I z Montgomerym. Wydawało sie, ¿e zakonczył ten temat. Nick uznał, ¿e spełnił swój obowiazek. Rozsiadł sie wygodniej i spojrzał na brata. - Pojechałem na miejsce wypadku - zaczał z innej beczki. Na Aleksie nie zrobiło to wiekszego wra¿enia. - I co tam znalazłes? - Niewiele. Ale nie rozumiem, dlaczego oba samochody przeleciały przez barierki po przeciwnych stronach szosy. Cie¿arówka prawdopodobnie z powodu swojego cie¿aru i predkosci. Była rozpedzona, w koncu jechała w dół... ale mercedes? Jak zdołał przerwac gruby, stalowy pas? - Dobre pytanie. 106 - Widziałem samochód - powiedział Nick. - Trafiłem na policjanta, który bardzo skwapliwie pozwolił mi go obejrzec. - Zacisnał usta, wspominajac zmia¿d¿ona karoserie, potłuczone szyby i krew na tapicerce. - To cud, ¿e wyszła z tego ¿ywa. https://dom-i-wnetrze.pl Marla rzuciła okiem w lustro wiszace nad pomocnikiem. Wygladała coraz lepiej. Since znikały, opuchlizna sie zmniejszała, włosy, porzadnie uczesane, lsniły w swietle. - Chyba... ucieszyłby sie, widzac, ¿e wyszłam z tego cało. Eugenia popiła kes miesa winem. - Chyba bede mogła pojechac do Tiburon. W tym tygodniu mam kilka spotkan, ale mo¿e w nastepnym... - Sadze, ¿e bede w stanie pojechac tam sama - odparła zniecierpliwiona Marla. Miała ju¿ dosc tego, ¿e wszyscy traktuja ja, jakby była niepełnosprawna. Zaczynała widziec ten dom jako cos w rodzaju luksusowego wiezienia, co było, oczywiscie, smieszne. Chciała spotkac sie z ojcem w cztery oczy, bez rodziny.

wielkie krople spływały z jej twarzy i szyi na piersi, zbierajac sie we włosach. - Prawde mówiac - powiedział, stawiajac swoja fili¿anke na półce i czujac, ¿e powinien natychmiast stad wyjsc i zajac sie czyms innym -byłas tak dobra, ¿e nie miałbym nic przeciwko paru bisom. Sprawdź niewiele znaczace rzeczy. Jazde na koniach, suknie balowa, jakas rozmowe z Aleksem w holu naszego domu... ale to wszystko jest dosc niewyrazne. To tylko takie przebłyski. Mysle, ¿e gdybym przejrzała karte chorobowa przypomniałoby mi sie wiecej. - Pewnie ma pani racje - powiedział lekarz, jakby rzeczywiscie tak myslał. - Mo¿e przyjechałaby pani do kliniki za pare dni, a wtedy dam pani wszystko, co mogłoby pania zainteresowac. Do tego czasu moje dokumenty zostana ocenzurowane, pomyslała. Wyczyszczone. Zmienione. - Zgoda - obiecała, usiłujac przekonac sama siebie, ¿e nie jest ofiara spisku. Kiedy tu wróci, dokumenty beda nietkniete,